Już od najmłodszych lat rodzice starają się znaleźć zajęcie i nim zaciekawić małego brzdąca. Podtykają zabaweczki – a może laleczkę, sukieneczkę, autobusik, samolocik? Nie?
To czym go zainteresować? Książeczki, kredeczki i cukiereczki.
Jaka radość w domu. Dzidziuś sięgnął po strzykawkę. Będzie lekarz!! Okrzyknięto. Och, jak dobrze mieć lekarza w rodzinie. Darmowe badania i lekarstwa z wyższej półki za półdarmo, wizyta u specjalistów za darmo.
Od tej chwili kochani rodzice prześcigają się w zakupach zabawek typu medycznego. Nie zwracają uwagi, że dzidziuś już ma inne zainteresowania, bo z szafki kuchennej wysypał wszystkie przyprawy i zioła na podłogę. Wącha, łzy lecą, ale wącha. Och toż to będzie jakiś znawca ziół, a może degustator win!
Sugerowałabym, że raczej będzie narkomanem. Zioła, strzykawka.
W drugiej rodzinie nie zwracają uwagi na to, że mały brzdąc nakłada sukieneczki siostrzyczki. Pomagają pomalować mu usta i położyć trochę koloru na policzki.
Jaki on jest śliczny w tej sukieneczce – no zobacz, spójrz kochanie.
Jaka nasza Adasiowa prześliczna.
Niewinne zabawy. Czerwona lampka rodziców jest wyłączona.
Śmieszne zabawy w malowanie córci wąsów, również mogą skończyć się nieciekawie.
Nakłaniamy dzieci do różnych zabaw, lecz kontrola nasza nad przebiegiem jej jest prawie wyłączona.
Nie staramy się prostować kierunku myślenia i zainteresowania dziecka. Przecież to tylko zabawa i my rodzice też się wspaniale bawimy.
Uczymy dziecko korzystania z nocniczka dla naszej wygody, dlaczego nie uczymy, żeby chłopczyk nie malował paznokci?
Mama z tatą będą musieli dzieckiem się zająć, a tak maluch sobie bawi się dowoli w dziewczynkę lub z chłopczykiem w tatusia i mamusię.
Dla własnej wygody, zostawiamy dzieci samym sobie, nie zwracamy uwagi na ich zainteresowania, bo to nie jest w naszym interesie.
Interes jak zostanie lekarzem, adwokatem, politykiem, generałem itp.
Dziecko rośnie i zauważamy, że coś nie pasuje. Chce zmienić płeć lub podoba się ta sama płeć.
Nie mieliśmy czasu na zainteresowanie dziecka jego własną płcią. Przecież dzidziuś nie rozumie, kim są dziewczynki a kim chłopcy. Z czasem odkrywa, że dziewczynki mają to a ja nie mam tego. Nikt nie wytłumaczył, a w maleńkiej główce powstaje bunt.
Chcę być jak ona, chcę być jak on, jak dorosnę wyjdę za mąż za mamusię. To nie są wcale niewinne zabawy, takie zachowania powinniśmy zacząć kontrolować.
Dorosły potrafi przerwać zabawę w każdym momencie.
Małe dziecko uważa, że życie jest zabawą.