Będzie zdrowo 

Tak, tak, przez zimę, której u mnie nie było, dwa-trzy dni przymrozku się nie liczy. Przytyłam. Przybyło fałdek i wagi. Pożerałam najwięcej słodkości. Batony, ciasteczka, ciasta i lody a wszystko w tej Ameryce podwójnie, może i potrójnie słodsze niż gdziekolwiek, oprócz cukru. Pożerałam bułeczki i chlebek mojego wypieku. Jak nie zjeść jeśli bułeczki pachnące a chlebek taki, jak marzenie🙃na zakwasie. Pożerałam słodkie i ociekające sokiem, słodkie owoce. Miód do herbaty i dużoooo cukru do kawy. Kawa bez śmietanek smakowych, nie ma smaku. Tutaj muszę powiedzieć, że w Polsce piłam czarną bez cukru i śmietanek, taki szatan.

Smak mi się chyba zatracił.

Postanowiłam zastosować dietę odchudzającą.  Straszna ta moja dieta, wiem … jeśli przetrwam, 3-go dnia będzie z górki. Trzeciego dnia będzie ssało w żołądku i wcale nie z głodu, ze zmiany pożywienia. Nie będzie, też podjadania. Nie będzie słodkości, pieczywa, makaronów, ryżu i ziemniaków. Wszystko wszystkim, chyba umrę bez chleba i ziemniaków. 😀Bez słodyczy wytrzymam, ale bez chleba?? Ten co układał tą dietę to musiał nie lubić jeść. Warzywa, ryby, jajka, niektóre owoce, mięso chude, szynki, można jeść i trzeba jeść co 4 godziny z zegarkiem w ręku. Dlatego też rozpoczynam od dziś, mam wolny cały tydzień.

To będzie pierwszych 11-ście dni. Po nich następuje trzy dni, żarcia!!!! Niestety, po jedenastu dniach, już nie chce się jeść.

Dołożę do tego trochę sportu i za 11 dni będą widoczne wyniki.

Oczywiście boję się tej diety, zawsze jak ją zaczynałam, bałam się, zawsze wytrzymywałam. Teraz też wytrzymam.

W pierwszych dniach mogę być trochę osłabiona, kupiłam witaminy w pastylkach do rozpuszczenia w wodzie.

Dochodzi 3pm. Dziś będzie dietetyczny dzień.!!!

Nie pierwsze

To nie jest pierwszy garnitur jak posiada mój syn, lecz syna w pierwszym garniturze nie widziałam i nie kupowałam. Miałam prawo sie rozczulić. Tak jak nie pierwsze studia córci zostały skończone, lecz mnie przy niej nie było, też miałam prawo sie rozczulić.

Życie przebiegało gdzieś obok mnie, tęsknię (teraz już mniej)za tym czego nie dane było mi przeżyć. Dzieci dorosłe i usamodzielnione, lecz ja, wciąż gotowa pomagać i chronić. One są moim skarbem, bo jakże może być inaczej. To ja czuję miłość, twogę jeśli coś idzie nie po ich myśli, złość ( bo i tak bywa) kiedy coś nie idzie po mojej myśli. Życie nie jest zabawą, lecz w życiu na zabawę też musi być czas. Każdy z nas musi swoje życie sam przeżyć, pozwalam swoim dzieciom na robienie pomyłek i głupstw.

MM mówi, że to nie dzieci.

Pytam, jeśli nie dzieci to kto.

Adults.

No…. rozumiem adults – dorośli ludzie, ci dorośli ludzie sa moimi dziećmi, więc??? I kółko się zamyka. Może, róznimy się z mężem w tej kwestii, ale mnie nie przekona. Moje adults, zawsze będą moimi dziećmi.

Wracając do tego pierwszego garniuturu. Nie wiem z jakiej okazji był kupowany, podobno na zakończenie gimnazjum. Teraz kupował na spotkanie biznesowe (można tak powiedzieć) które to zorganizował uniwersytet z różnymi kompaniami. Wykorzystał również na wesele siostry swojej dziewczyny. Pięknie wyglądał.