Pogoda przepiękna, słońce gdzieś tam jeszcze opóźnione wstaje, podobnie było ze mną dzisiejszego poranka. Tak ładny sen miałam, że nie chciałam się obudzić. Temp. lekko powyżej 20°C. Wyszłam z dietetycznym śniadaniem na zewnątrz i jeszcze w letniej (zaznaczam letniej) pidżamie. Od dzisiaj mam następne 11 dni diety.
Wyjechałam na pocztę i zakupy, nieplanowane zakupy. Chciałam coś kupić, coś nieokreślonego. Kupiłam torebkę, raczej torbę, koszyczek do kuchni na ściereczki, jednego króliczka ceramicznego i pojemniczek ceramiczny na kuchenną gąbkę. Ot takie bzdurki a cieszą.
MSJ czuje się dziś dobrze, MCD ma bóle kości w prawj ręce.
Dzień mija spokojnie i relaksowo.