Od jakiegoś czasu tak mam. Każdy dzień to sobota, a dziś u mnie jest poniedziałek. Jeśli wczoraj u mnie była sobota powinien dziś być… jaki dzień? niedziela. Nawet w tym odczuciu nie ma u mnie jakiegoś porządku…jest poniedziałek tak to czuję. A dziś podobno jest piątek. A wogóle czy to ważne, jaki jest dziś dzień tygodnia?
Więc już nie pamiętam kiedy to było wtorek czy środa. Postanowiłam na kolację zrobić omlet. “Chodził” za mną od kilku dni. Wiadomo jak się robi omlet. Jajka, sól, pieprz, mleko, mąka i się bełta. No nie wiem gdzie zrobiłam błąd. No widziałam w miseczce, że za mało mąki a za dużo mleka, ale zamiast dosypać mąki wylałam ciasto na patelnię. Posypałam żółtym serem. Smażyło się, wyszła mamałyga. No dobrze, jajecznica ale kurcze nie chodziło mi o jajecznicę!!!!! ja chciałam OMLET, OMLET i jeszcze raz omlet. Pierdyknęłam patelnię do zlewu i wybiegłam na podwórze. Płaczę w niebogłosy aby nie przestraszyć sąsiadów zakrywam dłońmi usta. Płaczę bo szkoda mi jajek które są teraz, może nie na wagę złota ale w niektórych sklepach brakuje. Mleko można dostać ale z mąką są problemy. Płaczę bo jak MM jedzie do sklepu to się naraża a ja, ja zmarnowałam TRZY jajka!!! On narażając się, bardziej mnie naraża… płaczę bo jak wraca ze sklepu to maseczkę zdejmuje byle jak i rzuca w samochodzie na siedzenia. Płaczę bo jak zdejmuje rękawiczki którymi dotykał nie tylko rzeczy które kupował ale i wózek sklepowy, zdejmuje w kuchni i rzuca na blat kuchenny. Płaczę bo myje ręce jak już wszystkie zakupy pownosi i zdejmnie okrycie. Płaczę że, mam całą kuchnię w wirusach. Płaczę bo widzę je oczami wyobraźni i wtedy lecę do kuchni myć ręcę pod bardzo gorącą wodą. Rozpaczam i chcę do domu do Polski. Do domu tam byłabym bezpieczna, tam jest moje życie. Później ryczę że, tam nie ma moich dzieci one są tutaj i w Polsce tęsniłabym do dzieci. No i łzy leją się jak deszcz w rynnach. Kiedy mój mąż mnie ujrzał się przestraszył. Odpowiedziałam, żeby zostawił mnie w spokoju.
Powolutku doszłam do siebie i już nie było kolacji. MM nie dopytywał ( mnie nie trzeba ruszać w takich sytuacja). Rozmawialiśmy wieczorkiem o wszystkim ale nie o powód mojego płaczu.
Na drugi dzień zrobiłam na śniadanie wyśmienite dwa omlety i opowiedziałam mężowi powód mojej rozpaczy. W lodówce mam jajek barrrrdzo dużo. Masła dwa gatunki, 2kg mąki i wiele wiele smakołyków. Mogę teraz robić mamałygi i wywalać do zlewu😁😁😁 MM zaopatrzył mnie w jajka hahaha i nie tylko.
Nie musi być prawdziwy powód do płaczu, żalu i rozpaczy. Czasami trzy kurze jajka ( i wcale nie złote) mogą doprowadzić do rozstroju nerwowego. Moja córcia zaśmiewała się do łez kiedy jej opowiadałm, zna mego męża, nawet żebym wywaliła i 12 jajek to on nie widzi problemu. Kupi następne. Bo dla MM moje samopoczucie jest najważniejsze.
Wiem że, wirus też miał wpływ na moje zachowanie. Siedzę zamknięta już prawie 2 miesiące, bombardowana wiadomościami o zmarłych i zakażonych przez media. Martwię się o męża, swoje i męża dzieci i całą rodzinę. Martwię się o moich zaprzjaźnionych fachowców w Polsce. Na propozycję pomocy finansowej, odpowiedzieli podziękowaniem, za pamięć również.
Będzie dobrze, bo być musi.
Może lepiej nie oglądać wiadomości? Ja od długiego czasu ich nie oglądam. Jest mi lżej. Zaglądam do nich tylko w ostateczności i gdy jadę samochodem. Nasz strach i nerwu w niczym nam nie pomogą. Warto wziąć 3 głębokie oddechy i robić to na co nie miało się do tej pory czasu 🙂 /pozdrawiam
LikeLike
Wiele zdarzeń zbiegło się w punkt, który wybuch przy tej jajecznicy. Wciąż trwam w tym punkcie ale już bez łez. Muru głowy nie przebijesz, nie wytłmaczysz niewidomemu koloru, nie wstawisz rozumu bezmuzgiemu, pesymista nie zrozumie optymisty. To tak w skrócie. Teraz zadaję sobie pytanie… czego nie mogłam zrobić z braku czasu?
LikeLike
Mam tak samo Krysiu, że ryczę na to co się dzieje, a u nas jeszcze wybory w pandemii.
LikeLike
Może tych wyborów im nie uda się zrobić jeszcze trochę nadziei jest. Beznadziejne sytuacje doprowadzają mnie do białej gorączki. Albo ja jestem zły nauczyciel albo uczeń tępy. 😁
LikeLike
Krysiu kochana jest mi obojętne, czy to środa, czy piątek. Pamiętać chcę tylko o niedzieli, bo wtedy zasiadam do mszy oline. To dziwnie darowane wolne od wszystkiego dla mnie jest do wytrzymania. Mam swój rytm dnia z dużą domieszką luzu i dobrowolności. Smutkiem jest umieranie ludzkości, ich strach odchodzenia w samotności, bez bliskich. j miewam sie dobrze, ale świat nie
LikeLike
Mnie również nie bardzi interesuje jaki jest dzień tygodnia. Ale to jest dziwne odczucie, którego wcześniej nie zaznałam. Powiem, że miło mieć każdego dnia sobotę lub niedziele. Wprawdzie i poniedziałek być może. We wtorek podobno ide do pracy. Powolutku wszystko się unormuje.
LikeLiked by 1 person
Och to dobra wiadomość. Ja za kilka miesięcy może, bo masaże bardzo kontaktowe. Krysiu tego normowania życzę.
LikeLike
Nie idę do pracy do odwołania, rozpacz, złość i bicie szklanek nie pomoże.
LikeLike
Krysiu masz swoje yardy i męża co zopiekuje sie finansami póki ty nie pracujesz. Korzystaj. więcej już tak nie będzie . Zawsze lubilam Twoje wpisy co skosiłaś ułożyłaś płytki przekopalaś i posiałaś posadziłaś do tego upiekłaś.. .
LikeLike
Zaopiekuje się, oczywiście. Ale o kasę tu nie chodzi. Ja po prostu, chcę do ludzi. Kocham ten swój rytm życia, gdzie było wszystko poukładane. Teraz? Teraz nic nie muszę. Dziś nie zrobię, jutro zrobię. Nigdy przedtem nie pozwoliłabym nie dokończyć robienia porządków w szafkach. Nigdy przedtem nie pozwoliłabym na zostawienie odkurzacza w pokoju, no tak nie dokończyłam odkurzania. Zostawiłam bo zachciało mi się poleniuchowac, tak tak, poleżeć na kanapie. Dziś już nic nie będę robić. Jeśli dziś skończę, co jutro będę robić. 😁😁😁😁😁Chcę do swego kieratu. Tęsknię za brakiem czasu.
LikeLiked by 1 person
Niesamowite za czym człowiek może tęsknić. Ja chcę zdjęć z Twoich łąk, pól i rabatek. Taka Ciebie poznałam na blogu i za takimi wpisami tęsknię. Jestem dziewczyną z pól i lasów i stąd zainteresowanie i tęsknota. Proszę na yardy :-)))
LikeLike
Gdzies przeczytalam, ze obecnie kazdy dzien to blurry day. Kilda dni temu trafilam na paczke 64 jajek, ktore zawsze kupowalam za 7 dolarow, teraz zaplacilam 11, calkowicie mnie to zszokowalo. Podwyzki w takiej sutuacji?
LikeLike
Żeby syn nie miał zarezerwowanwgo samochodu w salonie zapłaciłby 2tys więcej. Wczoraj jedynie pozwoliłam sobie na wyjazd. Zakupy robi mąż i nie informuje mnie o cenach. Chociaż czasami daje sie usłyszeć, że ….nie zarabiam… . A ja jestem za słaba finansowo, żeby wszystko utrzymać, chociaż dziś też usłyszałam, że jeste… menagerem, bossem tego domu… Cieszyć się, czy płakać?
LikeLiked by 1 person