PYTANIE

Dlaczego nic nie jadłaś?

Czy będziesz dziś zupę gotować?

Dlaczego tutaj sama siedzisz?

Czy pójdziesz ze mną na spacer?

………………………………………………..

Czy pozwolisz mi nic nie chcieć?

Niedziela – groch z kapustą😂☹️

Z zaplanowanego spania w sobote do 10am, wyszło spanko do 9am. Można sobie planować, pani Życie skoryguje. Więcej planów nie mam, polecę z żywiołem. Podobnie wczoraj po pracy. Otworzyłam lodówkę. Truskawki kupione kilka dni temu, czekały na zużycie. Za duże opakowanie aby je zjeść wszystkie. Zostawiłam na chwilę truskawki ale wyjęłam zakwas z lodówki. Upiekłam chlebek. To była chwila😁😁 Pyszniutki.

Wyjęłam truskawki z lodówki już miałam pomysł. Pomysł na ciasto truskawkowe. Wyszło? Wyśmienite!!

Po sobotnim śniadanku już jestem. Oczywiście, że zjadłam kawałeczek ciasta truskawkowego😋.


Polecieliśmy z MM z żywiołem. Na początek sklepy. Kupiłam flakon na kwiatki.

Ciągle zmieniałam flakony w hollu, nie pasowały. Dziś kupiłam, postawiłam. Ceny nie obrywam, możliwe że odpodoba się. W następnym sklepue kupiłam letnią bluzkę, ceny już obcięłam. Zwracać nie będę, jest cudna. Zajechaliśmy na lunch a po nim, po odtatni zakup. Palemkę.

Dawno temu w Polsce miałam palmę. Liście palmy zginały się przy suficie i opadały w dół. W pokoju stały dwa fotele kontiki i sofa, mała komoda i ogromna palma. To tylko wspomnienia. Po palmie i meblach nawet cienia nie zostało.

Na deser mieliśmy ciasto truskawkowe, które zjedliśmy “pod palmą”. 😁


Niestety syn mojej starszej siostry jest pomiędzy haucynacjami a rzeczywistością. Rzeczywistości jest mniej. O wypisaniu do domu nawet mowy nie ma. Co dalej? Rokowania dobre ale stan pacjenta bez zmian. Podtrzymuję siostrę jak mogę ale uważam na słowa aby nic nie obróciło się przeciwko mnie.

Mam nadzieję, że wyjdzie z chrześniak wyjdzie z tego.

Ciąg dalszy …Trwoga…

Syn siostry odłączony od respiratora lecz ….. nie podjął oddychania samodzielnego

Co dalej? Żadnych prognoz…oczekiwanie.

Mam nadzieję, że organizm zawalczy.

_____

MM wraca dziś z pracy. W tym i przyszłym tygdniu pracuje na Long Island/NY. W domu będzie koło północy. Czy będę czekać, nie wiem. Jutro mam do pracy. Jeśli usnę to budzić mnie nie będzie.

Doczekałam się MM, przywitałam.

PIĄTEK

Próba odłączenia od respiratora się powiodła. Ma jeszcze zaniki pamięci jakieś majaki ale wraca do zdrowia. Rokowania bardzo dobre.

Cieszę się😁😁😁

Jak trwoga….

Wczoraj miałam, jak nigdy dotąd, popołudniową zmianę. Nie wiedziałam nawet, że tak można. Ale na pewno wiem, że nie lubię pracować po południu. Ale jak mus to mus. Przyszlam a raczej przyjechałam. Byłam o czasie i od razu zabrałam się do pracy. Czym wcześniej i szybciej zacznę tym szybciej i wcześniej skończę, przynajmniej tak myślałam.

W pewnym momencie. Na wyświetlaczu – siostra B. – myśl goni myśl, bo co może chcieć starsza siostra? Jaką wiadomość może mi przynieść i czym się podzielić? Podzielić? Krysia zejdź na ziemię!!!! Podzielić, czym? to ja się dzieliłam. To ja starszej dzieci pilnowałam, kiedy zostawiała dzieci na ulicy i wyjeżdała na następną wycieczkę. Zabierałam do siebie tuliłam i rozmawiałam do późnych godzin nocnych. Po wielu latach usłyszałam – oni Ciebie bardziej kochają niż mnie. Dla mnie absurd. To ja każdego niedzielnego poranka stałam pod jej balkonem i krzyczałam – B. wstawaj kawę już zrobiłam!!! Nie lubiła kiedy zwracałam się o pomoc do jej męża, a ja jedynie chciałam pożyczyć jakiś klucz żabka lub inny. Krysia tylko połóż na miejsce – mówił. Tylko tłumaczysz i tłumaczysz swoim dzieciom, już słuchać nie można – mówiła. Nie wiem czy cokolwiek i kiedykolwik lubiła. Zawsze była niezadowolona z wszystkiego. Krytykowała wszystkich i za wszystko – za chuda – za gruba, za mądra – za durna, nic nie umiesz – po co się uczysz, za słodkie – za kwaśnie, za stara – za młoda. Przyzwyczaiłam się do tego. Nie zwracalam uwagi kiedy nakładała bluzkę po swojej córce, w której na piersiach guziki trzaskały. Czerwona pomadka malowała jej zęby itd. Nie zwracałam uwagi bo uważała, że zazroszczę.

A ja do dziś nie wiem co to jest ZAZDROŚĆ.

Kiedy przyjechałam do ameryki, siostry dzieci były na programie studenckim. Dwa dni do wyjazdu, a zapłaty za pracę nie otrzymały ( to nie pierwszy i nie ostatni przypadek w ameryce). Dzięki mnie otrzymały pieniądze. Bo poruszyłam niebo i ziemię. Starszej siostry dzieci są dla mnie jak moje własne. Cieszę się z ich sukcesów i martwię z upadków. Nie lubię siostry durnego chwalenia się i przerabiania jej marzeń o “osiągniętych sukcesach” w rzeczywistość. Realia są jakie są, a marzenia niech pozostaną w sferze marzeń. Nie jestem marzycielką, nie umiem marzyć. Ale o zatańczeniu walca jak najbardziej.

Siostra na wyświetlaczu. Chwila niepewności. Chwila lekkiego strachu. Mamusia!!!!! Młodsza nie zadzwoni, nie wyśle smsa jeśli mamusia trafi do szpitala lub co gorsze, umrze. Po kiego licha ta zazdrość, że co? jest mi lepiej? Tylko na wszystko co miałam w kraju i tu za granicą, sama zapracowałam. Przed wyjazdem powiedziałam – dajcie mi pieniądze na spłatę domu dla mego exa to zostanę. Mogli się zrzucić. Oddałabym. To nie była wygórowana kwota. To była ostatnia rata do spłaty. Dwie największe raty już były spłacone . Cisza nastała!!! Zostawiłam dzieci na cztery długie lata samym sobie. Nie powiem młodsza siostra ze swoim mężem zabrała mego syna z komisariatu. Wrzucił z kolegami petardy do kościoła, o tak dla zabawy. Młodym w wieku 12 lat durnoty przychodzą do głowy, tym bardziej tym pozbawionych opieki rodzicielskiej. Siostrze i szwagrowi podobno było wstyd. A co przed moim odjazdem powiedziała, zapewniała – będziemy się opiekować. Powinno być im wstyd nie z powodu wybryku mego syna, tylko z brania kasy za opiekę.

Na odległość nie dopilnujesz, a moje dzieci mieszkały same. Starsza zamiast choć jeden raz zaprosić na obiad, to zapraszała córkę na oglądanie męskich penisów w internecie. No i okradała z czego mogła, nawet stolik wyniosła.

Wybaczyłam ale nie zapomniałam.

Która ukradła i … spaliła, wyrzuciła, zniszczyła moje najważniejsze dokumenty? do dziś nie wiem. Wybaczyłam ale to nie znaczy, że zapomniałam. Dokumentów tych nie odtworzyłam, odczułam wielkie straty finansowe. To nagroda, za moją pomoc fizyczną i finansową.

Tak jak zawsze w razie potrzeby, jestem pierwsza do pomocy, pomimo krzywd jakie mi wyrządziły. Przed wyjazdem do ameryki i po wyjeździe.

Mimo wszystkich krzywd jestem z nimi i jestem gotowa im pomagać, tym razem kiedy poproszą o pomoc, tym razem już nie czytam w ich myślach i ich myśli nie wyprzedzam. Chociaż nie raz, jestem gotowa serce na dłoni podarować. Wstrzymuję się.

Na wyświetlaczu, siostra B. – a ja nie skora byłam odebrać. Pytanie… co ona może chcieć jeszcze? Serce już im swoje oddałam, czego można jeszcze. Odebrałam, a tam lament, płacz i krzyk. Prośba o pomoc. Nareszcie przyznanie się do czegoś czego nie jest w stanie zrobić. Prośba o wykonanie tel. do NYC szpital i zapytanie o stan zdrowia jej syna. I takim sposobem dowiedziałam się, że mój chrześniak jest w szpitalu pod respiratorem i śpiączce. Moje kontakty z siostry synem były bardzo częste 2-3 razy w miesiącu. Jeszcze w czwartek do mnie dzwonił ale nie było połączenia, coś na liniach było, zadzwoniłam do niego z myślą że może ja się połączę ale niestety cisza. Ostatnia rozmowa była 11 lipca – oj pogadaliśmy bardzo długo. Zawsze prosił – ciociu tylko nie mów mamie, no jak zadzwoni, że ja dzwoniłem. Ale ta jego mama nie dzwoniła, bo przecież tak nienawidzi mego męża. A przecież mego męża nie zna. Nie zamieniła z nim słowa po angielsku. Po polsku MM nie rozmawia i nie rozummie.

W piątek syn siostry zemdlał podczas wsiadania do samochodu. Karetką odwieziony został do szpitala.

Nie ma ani poprawy ani pogorszenia.

Teraz moja starsza dzwoni do mnie, nie ukrywam, ja też do niej dzwonię bo tak naprawdę to ona mimo, że jest z rodziną swojej córki, jest sama. Nie potrafi nawiązywać kontatów. Krzykiem i rozkazami nic się nie osiąga. Rodzina to nie koszary. Wiem, że inaczej nie potrafi. Bardzo dużo z nią rozmawiam.

Jej córka, jak usłyszała, że przyjadę to szaleje z radości. Wiem, że otwarte serce dużo może zdziałać. Tylko nie każdy ma serce, a co dopiero otwarte.

Bardzo mi przkro z powodu mojego chrześniaka.

Mam nadzieję, że wyjdzie z tego i jeszcze go zobaczę.

Rosołek

Dziś wyjątkowo jadę do pracy na 1pm. Nie musiałam zrywać się z łóżka, w pośpiechu wypijać kawę i lecieć na złamanie karku. No nie dosłownie. Leniwie wstałam z łóżka, w lusterku obejrzałam zmiany na twarzy po użyciu nowego gold kremu, po jednorazowym użyciu nic a nic nie spostrzegłam. A szkoda bo chciałabym zauważyć coś co mnie zaszokuje ale w dobrym kierunku. Wzięłam lusterko 10x powiększenie i ….. NIC! Na ulotce wprawdzie pisało 28razy użyć. No dobra, cudu nie ma. Przeczekam te je 27 dni.

Po wałęsaniu się w pidżamie po domu. Zaczęłam gotować rosół. Coś z czasem trzeba zrobić. Coś pożytecznego.

Nie wiem jak u was, ale u mnie od jakiegoś czasu, udka kurczaków są z żywą krwią. Co producenci robią takiego, że w udkach pozostaje krew? W jaki sposób zabija się te stworzenia? Jestem zszokowana, co nie znaczy, że z dnia na dzień zastosuje wegańską dietę.

Nic nie robienie może zmęczyć

To był bardzo ciężki tydzień. Przetrwałam. Przeżyłam. Mam za sobą. Dziś sobotka na którą czekałam. Tylko nie wiem jak tę sobotkę wypełnić. Pięć dni wracałam z pracy i padałam dosłownie na twarz, nie mając ani chęci ani siły wziąć wieczornego prysznica. Poranny zimny stawiał na nogi.

A dziś sobota! Wolna! Zbudziłam się przed 4am i rozmyślam. – może lodówkę wewnątrz umyję, jak nie umyję to przynajmniej powyrzucam część jadła. – może domek poodkurzam. – może jak padać nie będzie, wyjdę na taras i tak po ludzku odpocznę.

Wiem co zrobię. Podjadę na siłownię i wznowię swoją kartę. Czas rozruszać swoje kosteczki. W towarzystwie zawsze łatwiej.

Dochodzi 5am. Nie mam jednak pomysłu na sobotkę. Poddam się i popłynę z …. co będzie to przyjmę.

_______

Po późnym śniadanku, dwie rozmowy tel z koleżankami z Kanady i Polski. Pożegnanie córci. Pojechała na urlop na Florydę. Wyjazd z MM na kawcię i bzdurne zakupy. chciałam kupić błyszczące letnie sandałki. Nałożyłam i chodziłam w nich robiąc inne zakupy. Odłożyłam, jednak “nie przemówiły” do mnie. Torebki też nie znalazłam. Kupiłam tylko lakier do włosów. Chociaż rzadko używam, ale w razie poprawienia fryzury powinien być.

Obejrzany film nie przypadł do gustu.

Kociaczki córci pochowały się, tęsknią.

Lodówki nie wymyłam, nie odkurzałam, po prostu niczym się nie zajmowałam.

Odpczęłam.

Zmęczona złożyłam swoje kosteczki w łóżeczku.

Kto mnie zaprosi do walca?

Mam dość tańczenia samej lub z miotłą. Chcę zatańczyć z mężczyzną. Niech to będdzie w czterech ścianach ale niech to będzie WALC‼️ w którym popłynę, polecę, uniosę się ponad codzienność. Walc który zapamiętam na setki lat, taki jaki zapamiętałam tańcząc z marynarzem Krzysiem. Czułam się motylem, piórkiem, listkiem i marzeniem. Cała sala należała tylko do nas, tylko i wyłącznie. Wszyscy wstrzymali oddech a my wirowaliśmy i wirowaliśmy. Byliśmy młodzi i uroczy. On miał na imię Krzysztof a ja Krysia. Oni nas już pożenili a nam było daleko do żeniaczki. My płynęliśmy w rytm walca nad nimi, nad obserwatorami. Ich podziw dodawał nam skrzydeł a młodość i nasza uroda była ponad nimi.

Wszystko ma swój koniec i walc również. On odjechał ja zostałam i zapomniałam o walcu i o nim. Pewnego razu ktoś mi o nim przypomniał, że jest w moim mieście i chętnie się ze mną spotka. Co oznaczał to chętnie, za kilka dni się dowiedziałam. Marynarz już nie był marynarzem, łowił ryby w Centrali Rybnej, miejskim przedsiębiorstwie. Nie uniósł mnie, jak w tym walcu, swoją rozmową. A szkoda był urodziwy, przystojny ale po za tym nic. Szkoda. Ale walc pamiętam i marzę aby zatańczyć jeszcze raz, jeszcze raz zatańczyć. Powiem, że nie ważne z kim, ale z mężczyzną, ale aby zatańczyć.

Chcę zatańczyć WALCA z Tobą❗️

Piątkowe wypieki

Żeby nie było, że po pracy leniuchuje. Ugotowałam rosołek z kurczaczka. Postawiłam do rośnięcia ciasto chlebowe na zakwasie.

Zakwas pszenny i żytni. W lodówce stoją bez dokarmiania ponad 2 miesiące. A co nawet zakwas przyuczyłam😅😂🥲

Do ciasta chlebowego wzięłam zakwasu po połowie. Nie przepadam za żytnim chlebkiem. No i wyrósł mi po brzegi garnka do pieczenia. Gdybym wstawiła do pieczenia uciekł by mi po całym piekarniku. Żeby nie trzeba był czyścić, myć, szorować, włączać na 4h clean, podzieliłam ciasto na dwie foremki, a gdy ponownie podrosło, siup do piekarnika. Więc, piecze się chlebuś i mam nadzieję, że będzie udany. Jakby co, worki w pojemnikach na śmieci wymienione😀😀. Przecież płakać nie będę, samochód-sklep-dom. Pieką się chlebki. Pękają naturalnie jak popadnie.

Włczyłam termoobieg bo się niecierpliwię czekaniem.

Wyjęłam z piekarnika, popukałam, postukałam, posmarowałam masełkiem, powrót na 2 minutki do piekarnika i ponownie, maseczka z masełka.

Pierwszy większy
Drugi mniejszy

Owinowszy leciutkim “szalem” dała odpocząć nieszczęśnikom😀😀😅😅😂🤣

Piątkowy dzień zakończony. 6pm mimo świecącego słoneczka, witam wieczorek z lampką wina – vermouth.

A dziś znów mieliśmy ulewę z błyskawicami!!! ⚡️⚡️🌦💨🌦💧💦

Za piękny świat,

żeby głowę w książkę schować. Piękne lato, nawet to deszczowe, słońce, wszędzie zielono i kolorowo. Czytam zimą, kiedy za oknami szaro-buro i oczekiwanie na śnieg męczy i nudzi. Jeśli już książkę wybrałam to pochłaniam ją całą sobą. To nie znaczy, szybko aby następną zliczyć. Nie biorę udziału w wyścigach, konkursie. Czytając książkę bardzo często wracam do poprzednich zapisanych kartek. Nie, nie robię notatek, nie zakładam stronic i w książce sporadycznie coś podkreślam. Po przeczytaniu, jeszcze kilka dni ją “trawię”. Odstawiam i zapominam. Nie ważne, czy miała wpływ na moje poglądy i uczucia.

Mam swoje ulubione książki jednostkowe, pisane przez autora jednej książki, zostają w moim sercu na zawsze. Zawarta w nich historia życia autora jest na tyle tragiczna, że nie sposób zapomnieć. Zadaję pytanie, …dlaczego się tak dzieje, że nikt kiedy może pomóc nie pomoże, przechodzi obojętnie…

W wielu przypadkach systemy opieki, pomocy, sądownictwa itd. mimo że za nimi kryją się ludzie, żywi ludzie, są bezduszne. Najlepiej sprawę jak najszybciej zamknąć i nie widzieć problemów.

Przed Świętami Bożegonarodzenia czytam książki christmasowe. W ameryce jest ich bardzo dużo. Lubię w tych książkach klimat świątecznej magii. Najważniejsze, zawsze kończą się happy end.

Jesienią nie czytam, zapełniam 100-tny 110-199- ty czarny wielki worek o ogromenj pojemności oraz wytrzymałości. Panowie śmieciarze głośno przeklinają a ja na następny raz przyczepiam do worka napiwek w postaciu banknotu. Po załadowaniu machają ręką w stronę domu.

Nie zawsze udaje mi się wzystkie liście uprzątnąć więc w moim leście pnie się po liściach Ivy. Już przestałam z tymi pnączami walczyć. Las to las i tak ma być.

Gdybym chciała poczytać, to nie mam czasu na przewracanie kartek w książce. W nocy zmęczona padam nie myśląc o czytaniu.

Wiosną czytanie też nie idzie ze mną w parze 600 tulipanów wsadzam do ziemi, a prócz tulianów inne cebulki kwiatów, w sumie około 1000 cebulek. W nagrodę mam kolorowy back yard, w którym lubię przebywać.

Ostatni dzień domowych wakacji poświęcę na … planów nie ma.

Spontaniczny dzień mnie czeka.

bułeczki drożdżowe z pogodynkiem w tle

Zapowiadany deszcz jeszcze nie padał, 5 minutowe pokropienie nie można zaliczyć do opadów. Zapowiadane opady na 4pm mogą też ulec zmianie. Deszcz jak deszcz ale wolgotność jest bardzo nieprzyjemna, poranną kawę wypiliśmy przy kuchennym stole.

Na tyle z ciekawszych zdażeń z dzisiejszego poranka.

3:39pm grzmot (był tylko jeden) i ulewa. Pogodynek nie zapowiadał grzmotów‼️

Dziś również wypieki. Tym razem słodkie bułeczki z nadzieniem. Nie męczyłam się z ugniataniem ciasta, robot był pomocny. Teraz ciasto rośnie w piekarniku, który wcześniej leciutko podgrzałam. Nie mam stałego przepisu na ciasto drożdżowe, szukam i szukam i znaleźć nie mogę. Chciałabym znaleźć przepis z którego wyjdą mojej mamusi bułeczki. Mamusia już nie pamięta. Może z dzisiejszego przepisu wyjdą chociaż podobne – łyżka octu jabłkowego została dodana.

Upiekłam i nie mogę powiedzieć czy takie same bo…zapomniałam smak mamusi bułeczek. Mamusia nigdy nie piekła z dżemem czy marmoladą, zawsze z twarogiem. Bułeczki wyśmienite, ciasto idealne a dżemy które nałożyłam obficie prawie ciekły po rękach. No nikt łokci nie oblizywał ale usta tak wkoło to jak najbardziej.

Po ulewie słoneczko kika razy pojawiało się i chowało za chmury. Lilie już przekwitają, czerwone scięłam i wstawiłam do flakonu. Białe za klika dni pogubią płatki.

Bułeczki w trybie przyspieszonym znikają z krateczki i blaszki. Zapach bułeczek skusił MM do zjedzenia jednej bułeczki, pomimo diety. Już przepis zapisałam i takie ciasto teraz będę robić, z octem jabłkowym. Wprawdzie dodaje się tylko jedną łyżkę ale coś w tym jest.

Tak mija mi następny dzień domowych wakacji.

Wakacje w domu

Wczoraj rano poszliśmy się przjeść. Przed wyściem byłam jeszcze świeżuteńka.

Przed marszem

To był marsz. Fajnie się szło po prostym terenie ale jak trzeba było iść pod górkę to już z sapankiem, niestety. Nie byłam już świeżuteńka. 🤣😅 Przemaszerowałam 3,7km w 42 minuty. Koleżanka powiedziała, że musiałam szybko iść. Tak nie uważam. Ale niech będzie, tym bardziej, że to był mile spędzony czas z MM. No i z MM umówiliśmy się na 7:15 am, że pójdziemy właśnie dzisiejszego poranka. Powtórzymy wczorajsze. Wczorajsze nie udało się powtórzyć.

Kto w wakacje wstaje przed 7am? Mówię o WAKACJCH, URLOPIE! Przebudziłam się o 8:49am, jeszcze powyciągałam się, powalałam na łóżku, spojrzałam w okienko za żaluzjami coś ram prześwitało. Oj, oj przespałam “randkę”, to nie pierwsza i nie ostatnia przespana.

W kuchni poprzytulałam MM na dzień dobry. Zadowolony, z buziaczków i zadowolony że przepałam. 😀😀😀😂. Kawusia na decku. Relaxik.

No nareszcie. MM udał się do office a ja zabrałam się za pieczenie chlebka. Gdy maszyna miesiła ciasto ja pomalowałam paznokcie u nóg.

Gdy maszyna miesiła ciasto na kajzerki, partiami robiłam paznokcie u rąk. Zrobiłam tytanowe. Zawsze jak sama zrobię to jestem niesamowicie zadowolona. Manikiurzystki chowają, wciskają skórki, które po dwóch dniach i tak wyłażą. Zmieniałam manikiurzystki jak rękawiczki jednorazowe, ostatecznie zaczęłam robić sama swoje paznokcie.

Kolorowe paznokietki.

Aby zmyć tytanowe w domowych warunkach, trzeba poświęcić trochę czasu. Nie zdrapuje, nie podważam i pilniczka nie używam. Na wacik nalewam acetonu i z paznokciem wkładam do klipsa na 15 minut. Po trzeciej zmianie wacika paznokieć jest czyściutki. Nie będę opisywać dokładnie procesu zmywania paznokci tytanowych.

Klipsy na paznokcie

MM pierwszy dzień w pracy/domu. Więc wieczorkiem wyszliśmy na deck z butlą czerwonego wina, celebrować pierwszy dzień pracy MM.

Czekam na jutrzejszy dzień domowych wakacji.

Drugi dzień świąt

Pogoda o jakiej można tylko marzyć. Miło, przyjemnie i kawowo na moim tarasie w dzisiejszy poranek.

A tak prezentowały się moje skarpy wczorajszego wieczorku.

Od piątku do piątku mam urlop. Będę odpoczywać i leniuchować. Pogoda podobno od jutra deszczowa, więc czas będę spędzać na praniu, organizowaniu, przestawianiu i przekładaniu z jednego miejsca na drugie. Schowam się w łóżeczku z książką aby nie stukać, pukać, śpiewać i głośno ziewać, przeszkadzając MM podczas konferencji. Może lunch zrobie pracusiowi a może wyskoczymy na południowe jedzonko. To nawet nie plany to jest moja układanka. Może wszystko wydarzyć się inaczej i wyskoczę na front z farbą i pędzlem, bo pogodynnek znów był w błędzie. Dokończę malowanie to co MM nie zdążył, nie miał czasu a może chęci.

Z ostatniej chwili. Świat jest okrutny. Pszczoła zjadła pyszczek ważki. Zanim podeszłam niestety, ale dragon już się nie ruszał. Pszczoła odleciała.

Dragonfly

Słońce jest już wyżej 8:16am. Od 4 am już nie śpię. Było warto wcześnie wstać dla tego wschodu słońca.

8:17am

Ktoś powie … wielkie coś, nic takiego, za drzewami. Radziłabym się zastanowić, co powiedziałaby osoba niewidząca.

Mój wujek od 83 lat nic nie słyszy ( obecnie ma ukończone 93 lata) dałby wszystko aby szym wiatru usłyszeć. Czasami popatrzmy na życie z innej perespektywy.

Mnie cieszy moje słoneczko, poranek, kubek kawy i wszystko co jest wokół mnie.

Miłego dnia‼️😁🌷

Przed 4 lipca… 🇺🇸

Szukujemy się do jurzejszego July 4th. MM nakupił już mięsiwa i warzyw. Na mojej głowie to wszystko zamarynować na 24h no i zakup płynów. Po płyny pojadę pod wieczór, będzie trochę chłodniej. Mimo, że słońce parzy muszę wyjść i podmuchać liście i gałązki opadłe od czterodniowego deszczu.

Plany się zmieniły, i poranne dmuchanie i doprowadzenie decku do porządku legły w gruzach. Zrobiliśmy krąg UPS, Fedex i Apple store. Mój poprzedni apple zegarek psuł się z dwa tygodnie. Ostatecznie oprócz innych usterek, siadła bateria. Kupiliśmy nowy, używam bardzo dużo i czuję się bez zegarka jak bez ręki. Nowy posiada ładniejszy pasek. Kiedy kupowaliśmy pierwszy, nie było wyboru pasków, które by mi się podobały. Obecny … kolorystycznie i wzorem, był dla mnie atrakcyjny. No i mam jaki mi się spodobał.

Nowy nabytek
Stary nieszczęśnik

W Apple store jak zawsze mnustwo ludzi. Obsługującej dziewczynie powiedzieliśmy o co nam chodzi. Wybrałam pasek do zegarka. Rozmiar midium. Transakcja została sfinalizowana i … nałożyłam zegarek. Majsterkujemy z MM przy pasku, jeszcze znajdujemy na terene sklepu. Zmieniamy dziurki w pasku, zegarek wciąż opada do nadgarstka. Ostatnia dziurka, nic nie pomogło. Okazało się że dziewczyna sprzedała rozmiar large. Kto wie dlaczego? Pomyliła się, mogła w tym ludzkim bałaganie nie usłyszeć. Mniejsza o to. Pasek został wymieniony na mniejszy rozmiar.

Udaliśmy się do stolika aby zsynchronizować pracę zegarka z iphonem.

Nie było to dla mnie kłopotem zrobić samej, ponieważ po zakupie nowego telefonu sama to uczyniłam. Pomyślałam…jesteśmy w dobrych rękach, więc niech specjalista zrobi. Czas nie naglił.

Trafiła się dziewczyna mniej odemnie wiedząca, której brakowało na nas czasu bo dosiadł się do stolika mężczyzna z problemem doboru koloru paska do zegarka, za moment inny facet z problemem podłączenia telefonu do ładowarki. Moja cierpliwość się skończyła i zrozumiałam, że jej umiejętności są na poziomie położenia telefonu na ładowarkę i wybranie paska pomiędzy kolorem czarnym i ciemnym granatowym. Bardzo ładnie zwróciłam jej uwagę, aby nas nie zostawiała bo panowie mogą sami sobie poradzić i dobrze aby nas poprowadziła od początku do końca synchronizacji.

Widziałam, że idzie złą drogą ale co uczony będzie uczyć uczonego. Ostatecznie pojawił się komunikat o błędzie i numer telefonu. Po drodze do domu kombinowałam-myślałam. Wyczyścić zegarek do ustawień fabrycznych…..

Zamiast bawić się zegarkiem, chwyciłam za dmuchawę. Raptem MM …. jedziemy do AT&T. Szybko przebrałam się i w drogę. W AT&T zostawiłam panów z moim telefonem i zegarkiem. Obok był sklep dla pań😁. Wpadła mi w oko👁 torebeczka. Prosto z Italii. Wzięłam CUDO na ramię, w dłoń, po rękę z lekkim zwisem i pochodziłam obcując z torebeczką. Stanęłam przed lustrem, powyginałam się z lawendowym cudem. Doszłam do wniosku, że CUDO jest tylko przez małe c. Czegoś brakowało i czegoś było za dużo. Kolor? Super. Wzór? Ok. A że torebaczka w skali 1-5 dostała tylko 2 punkty, odłożyłam. Cena nie była wygórowana. Ale tak jak powiedziałam czegoś za dużo, czegoś za mało.

Kilka lat temu kupiłam torebkę z wyższej półki. “Podchodziłam” do niej kilka dni, ze względu na cenę. Wszystko było tak jak chciałam, tylko cena za wysoka.

Przy moich podchodach, pewnego razu nie znalazłam jej. Zrezygnowana, zawiedziona wychodząc ze sklepu zauważyłam ją na wystawie. Co za radość mnie ogarnęła, że jest i czeka. Tego dnia nie kupiłam. Kupiłam dnia następnego. Moją wyjściówkę ciągałam i ciągam wszędzie. Niestety już biedna się zużyła. Szukam takiej jednej jedynej, taką torebeczkę z duszyczką.

Wróciłam do panów, którzy pracowali nad moim zegarkiem. Nyli bardzo zdziwieni, że bez zakupów.

Odnośnie zegarka. Okazało się, że panienka nie miała pojęcia co robi. Panowie nie tylko nad zegarkiem “pracowali”, trzeba było włączyć bluetooth. Rozmawiali o … imigracji. Pracownik naszej telefonii komórkowej jest z Pakistanu, więc MM dał mu kilka rad oraz namiary na naszego imigracyjnego adwokata. Młody człowiek chce żonę ściągnąć. Życzę aby mu się udało.

Godzina była dość późna kiedy wróciliśmy do domu, co mi nie przeszkodziło się przebrać w robocze ubranie i dokończyć dmuchanie. Nie jestem za niedzielnymi i świątecznymi pracami ogrodowymi.

Tak mi minął dzień poprzedzający June 4th.