Drugi dzień 2021

Nie wiem co odsypiam, ale śpię bardzo długo. Nie wyskakiwałam z łóżka, postawiłam równiuśko obie stopy na podłodze i…. bardzo zabolało w zgięciu stopy z nogą. To nie jest kosta, zabolało z wierzchu, tak bardziej 2 cm od zgięcia. Google poszły w ruch, ale tak naprawdę, to nie wiem dokładnie gdzie i co boli w tej nodze/stopie. Chodzenie utrudnione, zaczęłam kuśtykać. Posmarowałam maścią, poczekam aż trochę przestanie. Za chwilę południe a ja dopiero ścielę łóżko i doprowadzam się do porządku. Dziwne, ból po nasmarowaniu maścią przestaje, widocznie składnik przeciwbólowy zawarty w maści zaczął działać ale prawdziwy powód bólu nie został przeze mnie zdiagnozowany.

No i mój poranny dobry chumor prysł, stałam się bardziej drażliwa. Nie pojechałam z MM na pocztę oraz do sklepu. Nie chcę kuśtykać z obawy, że zaboli.

Do mamusi dziś również nie dodzwoniłam się. Wiem, że ipad jest naładowany bo dzwoni, u mnie, u niej niestety nie, może tylko zobaczyć, jeśli zobaczy, zielone małe kółeczko na które musi nacisnąć. A więc, jak zobaczy to kółeczko to naciśnie, najpierw będzie musiała wziąć swoją małą lupkę. To cały proces u starszej osoby. Jeśli za 200setnym razem nie spostrzeże zielonego kółeczka po prostu, zaniecham dzwonienia. Przyjmując 1 dzwonienie to około 1 minuta +/-3 godziny dzwonienia. Nikt jej nie pomoże, tak jak nikt nie ma życzenia wgrać jej nowego skypa.

Nie szkodzi, jakoś dam sobie radę.

U mnie pogoda śliczniutka, 17ºC. Spacerowa pogoda 😷🌞.

„Herbata ma gorzko-słodki smak, jak samo życie.” James Burnetti

Mogę powiedzieć, że byłam kawoszem. Świeżo mielona kawa pachniała w kuchni od samego rana. Wypijałam do 7-8 kaw dziennie. Nie narzekałm na problemy ze spaniem. Potrafiłam wypić kawę przed położeniem się do łóżka. Był okres, że kawę pijałam w filiżance, którą mam do dnia dzisiejszego. Wiele razy zastanawiałam się nad “przetransportowaniem” jej do obecnego mego miejsca zamieszkania lecz po zastanowieniu, została w Polsce. I co najdziwniejsze, już z tej filiżanki nie siorbie 😁 kawusi, będąc a polskim domu. Oczywiście były okresy kiedy nie tylko zmiejszyłam ilości wypijanych kaw, ale zrezygnowałam z delektowania się tym napojem na rzecz zdrowia maluszków w brzuszku.

Po jakimś czasie zrezygnowałam też z mielenia kawy, zaczęłam kupować kawę mieloną w opakowaniu. W późniejszym okresie weszły u mnie w użycie zaparzacze różnego rodzaju jak również tygielki. Nie były one modne w Posce lecz Turcja, Bułaria, była Rosja używały tygielków na co dzień. Kawa gotowana w tygielku nie traciła na wartości ale jeszcze zyskiwała na delikatności, zapach rozchodził się po całym mieszkaniu. Kawusię gotowałam jeszcze dzień przed moim zdarzeniem z ciśnieniem 😢

Jednak, wieczorami w okresie jesienno-zimowym lubiłam i lubię wypić herbatkę. Herbatkę rozgrzewającą, usypiającą, orzeźwiającą na deszczowe dni. Kupowałam i kupuję na wagę jak i różne gotowe mieszanki. Herbatki liściaste lubiłam najbardziej ale nie gardziłam “śmieciuszkami”. “Śmieciuszkami” nazywałam herbaty w torebeczkach. Obecnie świat się zmienił i można kupić dobre herbaty w torebeczkach.

Z uwagi na moje ciśnienie, zdecydowanie odstawiłam kawę. Patrzę na opakowania kaw stojące na półce i…. muszę zmienić szafkę dla tego rodzaju napoju☹️. Herbat mam bardzo dużo, zawsze gdy robię zakupy na amazonie, wchodzę na herbaty i wyszukuję coś nowego, lepszego. Ostatnio kupiłam Yerba Mate, no i ….. wczoraj zamówiłam specjalny kubek, rurkę i szczoteczkę do czyszczeni tej rurki.

Rytuał😁 jeśli tak można nazwać zaparzanie jest mi znany. Więc …. wkrótce owocowe i inne zielone zastąpię Yerba Mate. Nie znaczy, że nie wypiję jagodowej, orange & ginger, kiwi-poire względnie turmeric-mango czy irish breakfast decaffeinated lub też, najzwyklejszej zielonej liściastej.

“Twój los zależy od Twoich nawyków”. Brian Tracy