i to lubię. Czasami tęsknię za ciszą, spokojem, zatrzymaniem czasu.
Otwierając oczy miałam nadzieję, że zastanę jeszcze MMa w kuchni przy jego podręcznym laptopie. Zatrzymałam się na chwilę w łóżku aby sprawdzić gdzie on jest. Kamerki nie zarejestrowały żadnych ruchów, a appka pokazała że jest w domu. Nałożyłam kapcie, bo nieprzyjemnie chodzić po zagruntowanej podłodze na hollu. Pobiegłam do drugich schodów połączonych z kuchenną jadalnią.
A tam pustki. Sięgnęłam po tel. odnowienie wszelkich wiadomości pokazało, że MM wyjechał 30 minut temu.
A chciałam go przytulić i dać buziaka życząc pięknego Dnia Ojca.
W ciszy i spokoju zjadłam swoje śniadanko. Jak zwykle to samo, bo i tak nie mam apetytu i aby mieć siłę zjadłam 3 kromeczki chleba z serkiem kremowym popijając kawcią.
Czasami zastanawiam się jak to się dzieje. Ludzie jedzą dużo i im brak sił, a ja jem jak kurczak i energia mnie rozrywa.
Korzystam z cudnego niedzielnego poranka na tarasie. Wokół zieleń, letnie kwiatki kwitną, ptaki przy karmiku prowadzą pogawędkę, koliber pojawiający i znikający przy poidełku,
i ja
w środku tej magii.
Świat jest piękny!!!!
cdn….
Jest wielkaaa chaaaałkaaaa🤣
![](https://potoaby.blog/wp-content/uploads/2024/06/img_4835-1.jpg?w=1500)
Jeszcze pod przykryciem odpoczywają.
Dobrze, że upiekłam. MM miał spotkać się ze swoją starszą, zaraz po swojej pracy. Spotkała go nieprzyjemna niespodzianka. Córka jego odmówiła spotkania, bo jest „zajęta”. Jest u znajomych.
Przykro, bo potrzebuje jego pomocy, a ja do tej pomocy jego wysyłam. Jest bardzo dobrym ojcem.
Żeby w Dzień Ojca nie spotkać się na godzinkę lub pół, to jest świństwo. A jutro …I love you dady…przez telefon wypowie.
Chałka będzie na osłodę.