Niedzielna cisza

i to lubię. Czasami tęsknię za ciszą, spokojem, zatrzymaniem czasu.

Otwierając oczy miałam nadzieję, że zastanę jeszcze MMa w kuchni przy jego podręcznym laptopie. Zatrzymałam się na chwilę w łóżku aby sprawdzić gdzie on jest. Kamerki nie zarejestrowały żadnych ruchów, a appka pokazała że jest w domu. Nałożyłam kapcie, bo nieprzyjemnie chodzić po zagruntowanej podłodze na hollu. Pobiegłam do drugich schodów połączonych z kuchenną jadalnią.

A tam pustki. Sięgnęłam po tel. odnowienie wszelkich wiadomości pokazało, że MM wyjechał 30 minut temu.

A chciałam go przytulić i dać buziaka życząc pięknego Dnia Ojca.

W ciszy i spokoju zjadłam swoje śniadanko. Jak zwykle to samo, bo i tak nie mam apetytu i aby mieć siłę zjadłam 3 kromeczki chleba z serkiem kremowym popijając kawcią.

Czasami zastanawiam się jak to się dzieje. Ludzie jedzą dużo i im brak sił, a ja jem jak kurczak i energia mnie rozrywa.

Korzystam z cudnego niedzielnego poranka na tarasie. Wokół zieleń, letnie kwiatki kwitną, ptaki przy karmiku prowadzą pogawędkę, koliber pojawiający i znikający przy poidełku,

i ja

w środku tej magii.

Świat jest piękny!!!!

cdn….


Jest wielkaaa chaaaałkaaaa🤣

A nawet dwie😃

Jeszcze pod przykryciem odpoczywają.

Dobrze, że upiekłam. MM miał spotkać się ze swoją starszą, zaraz po swojej pracy. Spotkała go nieprzyjemna niespodzianka. Córka jego odmówiła spotkania, bo jest „zajęta”. Jest u znajomych.

Przykro, bo potrzebuje jego pomocy, a ja do tej pomocy jego wysyłam. Jest bardzo dobrym ojcem.

Żeby w Dzień Ojca nie spotkać się na godzinkę lub pół, to jest świństwo. A jutro …I love you dady…przez telefon wypowie.

Chałka będzie na osłodę.

Leave a comment