Od ponad 3 tyg mam unieruchomioną lewą rękę. Nadwyrężone ścięgno w nadgarstku. Jeśli ból nie minie, mam udać się do specjalisty, który wstrzyknie w ścięgno? jakiś czarodziejski specyfik aby to ścięgno się naprawiło i nie bolało. Ale ta wizyta odbędzie się po 17 czerwca, do tego czasu, żyć jak żyję. A więc, nie używać lewej dłoni, bo ból zaczął się przemieszczać do ramienia. Sprzątanie, ubieranie się, nawet naciągnięcie majtek na tyłek to jest prawdziwe wyzwanie, wzięcie prysznica też nie jest komfortowe bo tylko jedna ręka w użyciu. MMa kąpałam, kiedy miał druty w palcu, druty wyjęte, palec wciąż spuchnięty i bolący. Rekonwalescencja trwać będzie jeszcze 6 miesięcy. Po tym czasie palec MMa powinien wrócić do względnej normy, Nie boleć, nigdy już nie będzie sprawny jak był przed ucięciem. MM przeciął palca dokładnie w stawach, a to nie dobrze rokowało, ułamek milimetra a obciąłby palca całkowicie.
Ot i tak sobie żyjemy.
Dobrze, że pogoda “dopisuje” i nie ciągnie mnie na yard. Deszcze i deszcze i jeszcze raz deszcze. Nie ma dnia aby nie lało. Mam przymusowe siedzenie w domu, co mnie martwi bo ręka jednak niesprawna i w zasadzie żadnych czynności nie mogę wykonywać. Wprawdzie lewa, pomocnicza ale jednak bardzo potrzebna. Co mnie cieszy – nie martwię się yardem bo Matka Natura chyba wie co robi, zalewając nas ogromną ilością wody.
Po pracy, wpadam do domu i go ogarniam. MM pije litry kawy, a przy tym, rozlewa po całej kuchni. jesteśmy jakby nie było obydwoje w pewnym sensie niepełnosprawni, moja lewa i jego lewa ręka.
A więc ogarniam kuchnie na ile mogę. Odkurzam cały parter lub tylko jadalnię kuchenną.
Jedzonko zamawiamy lub stołujemy się w restauracjach.
Chciałam zmienić dziś pościelkę, ale na razie mogę zapomnieć, bo nikomu nie pozwolę na jej zmianę. Mam taki przesąd … koniec kropka. Jak już będę zmuszona, to będę próbować sama, ale to chyba w następnym tygodniu.
Staram się teraz dyktować, bo naprawdę jest bardzo ciężko pisać jedną ręką. Z tym, że to dyktowanie to wychodzi tak, że czasami pisze bez mojej wiedzy jakieś głupoty, jeśli mówię… naprawdę…to pisze mi Ewę…. To jest naprawdę denerwujące. I trzeba zawsze pamiętać, żeby powiedzieć….kropka… Później sprawdzanie zajmuje mi więcej czasu niż pisanie jednym palcem czy dwoma na klawiaturze.
Z dyktowania korzystam, kiedy chcę wysłać smsa w czasie podróży. To ma sens i jest bezpieczne, nie muszę patrzeć w ekran telefonu.
Wszystkich pozdrawiam.