Podobno bo… ja jestem tutaj, oni tam lub jak kto woli, oni tu a ja tam. Żeby, nie koleżanki z mego “świata” to nawet bym o tym nie wiedziała. W “tamtym świecie” imienin nie obchodziłam, jeśli już to były wymuszane, przez znajomych i rodzinę. W szkole, studiach i pracy nie obchodziłam i wszyscy wiedzieli, życzeń nie składali. Bo jakie to życzenia, kiedy się kogoś mało zna lub się pracuje w dużym zakładzie, nie sposób wszystkich poczęstować, kawy zabrakłoby i godzin pracy również. Nie lubiłam oklepanych życzeń, nie chciałam w dniu moich imienin być kucharką, kelnerką i sprzątaczką. W szkole i na studiach miałam wymówkę, że obchodziłam imieniny w lipcu, w pracy ogłosiłam wszem i wobec, że nie obchodzę.
Dziś nie wiem, jak to się stało, ale po powrocie z pracy jakiś dziwny nastrój mnie dopadł. Nie wiedziałam z jakiego to powodu. Raptem na messangerze koleżanka składa życzenia, skype też. Może i miło bo jedną znam 44 lata, druga 13 cie? , też długo.
Mogę stwierdzić, że nie czułam nastroju imieninowego, życzenia przyjęłam lecz …nie pamiętam życzeń.
Na prawdę, nie przywiązuję wagi do życzeń imieninowych.
Trzeba być miłym dla drugiego człowieka, każdego dnia nie tylko raz do roku.