Zasypiałam przy akompaniamencie grzmotów i błyskawic. Budziłam się prz uplewie. Deszcz przeraźliwie huczał i mruczał. Woda dosłownie lała się z nieba. Moje wczorajsze plany omal nie byłyby zrealizowane.
Poranna ulewa nie była zapowiadana przez synoptyków. Czasami zastanawiam się, że to jest najlepszy zawód jaki może być. Najbardziej nieodpowiedzialny, nikt do sądu nie pozwie, nikt nie ukarze, nie zwolni za popełnione pomyłki. Tłumaczeniem może być: aura pogodowa jest nieprzewidywalna.
Planowane prace na dziś w 60% wykonałam. Te 60% to była najgorsza robota. 40 to tylko kosmetyka, którą wykonam w sobotę. Nic nie planuję na jutrzejsze popołudnie. Nie wiem o której wrócę jutro do domu.
Tulipany powolutku przekwitają ale jest jeszcze dużo które dopiero będą kwitły.
Prace polowe zakończyłam dość wcześnie. Nie chce się przemęczać, boję się również kleszczy i pająków. Już coś mnie porządnie w 3 miejscach dziabnęło. Podejrzewam, że mrówka lub pająk.
Weszłam do wewnątrz. Gdy MM usłyszał, że jestem w kuchni to i on już leci. No i przyleciał. Tłok się zrobił, ja kubek wyjmuje to i on chce. Robię kawę to i on chce. Zacisnęłam zęby. Usiadłam w fotelu a on na poręczy kanapy, żeby być jak najbliżej.
No i zaczyna mi marudzić. Że musi jechać do starszej pomóc w tym , tamtym owantym. Że lepuej gdyby została w tym Utah itd. Więc, nie lubię wypominać ale tym razem musiałam. Jeszcze rok temu narzekał, że jego dziewczyny się rozjechały po ameryce i on czuje się samotny, że chciałby aby były bliżej itd. Gdy pomagaliśmy w przeprowadzce studziłam jego radość. Będziesz miał blisko starszą to i będziesz pomagać i psa pilnować. Zarzekał się, że napewno nie.
No i teraz ma swoją starszą i znów narzeka. Była daleko też narzekał. Pogoniłam go do pracy przy kompie a jechać i tak musi.
Biedny nie odezwał się, poszedł do swego biura.
Niestety starsza skończyła już 40tke i nic nie wskazuje na to, że rodzinę założy. Krąg jej znajomych to osoby o innej orientacji. Więc, nie ma szans, to pierwsze. Drugie, za duże wymagania w stosunku do przeszłego narzeczonego a taki chyba jeszcze się nie urodził. Tatuś musi pomagać i ja również, bo ona dopiero uczy się sprzątać. Z gotowaniem jest jeszcze w ciemnym lesie.
Ale ma chęci do nauki, więc widzę światełko w tunelu. Nie będzie źle.
MM jutro pojedzie i pomoże. Zakłada pomoc na 3 godziny a ja bym obstawiała trochę dłużej. Zmywarka nie działa, tv nie podłczone i kable zwisały do podłogi, półkę zawiesić, lunch zaliczyć. Wróci mój biedny zmęczony i wkurzony. Lepiej abym się myliła.