Wspaniale jest przebudzić się przed południem i nic robić nie trzeba. Nic na siłę. Pieski przed drzwiami do sypialni są słyszalne. Ziewają, przeciągają się, wąchają wsadzając noski w szczelinkę pomiędzy podłogę a drzwi.
Szukam jeszcze w lóżeczku wygodnego miejsca, jeszcze troszkę poleżeć i nic nie musieć.
Bo to dopiero jutro będzie …. szybko, prędzej…
Dziś jest… jak mi dobrze…😁
Z wczorajszych planów:
Zrobiłam masaż dla mojej trawki na front yardzie. Grabki wzięłam delikatne metalowe. Delikatnie bez gwałownych ruchów zagłębiałam się w cieniutkie listeczki trawy. Trawka leciutko rozuwała się na boki dając możliwość wejścia ząbkom grabi. Przesuwałam grabie po ziemi, spulchniając ją lekko, leciusieńko. Zbierałam również opadłe liście rodendrona oraz gałęzie.
Na ile masaż pomógł trawie nie wiem ale na moje plecy to na pewno (mam nadzieję) nie zaszkodził.
Przeciąganie się, wyciąganie, rozciąganie zawsze postawi nas na nogi.
Możemy przewitać nadchodzący nowy piękny dzień.