Obudził mnie zapach smażonego bekonu. Nie wyskoczyłam z łóżka, jeszcze przysypiałam. Wolno przecież, dzień wolny od pracy zawodowej. Ze względu na temperaturę panującą na zewnątrz 4C, mam wolne od pracy yardowej. Sprawdziłam na Ring co z MM się dzieje, odkryłam że już wrócił z bagelsami. Bagelsy lubię w weekend, najbardziej w niedzielę. Przy sobocie też mogą być. Jedyne bagelsy jakie mi odpowiadają są z Panera.
Bagelsy przywędrowały do Ameryki /NY z Polski z żydowskimi emigranrami. Niektórzy mylą obwarzanki i cebulaki z bagelsami. Chyba dwa lata temu pojawił się obszerny artykuł w NYTimes o historii polskich bagelsów. Byłam bardzo miłe zaskoczona.
Próbowałam upiec bagelsy ale nie mogę pochwalić się sukcesem. Były zjadliwe ale nie na tyle żeby zamieszczać posta na blogu (a może zamieściłam o porażce kulinarnej). Czasu i pracy do ich wykonania poświęciłam dość dużo, wiem, że nigdy więcej nie będę próbować.
Śniadanie zagryzłam ciasteczkami serowymi (biały ser) w formie listeczków i ponownie powędrowałam do łóżka w celu schowania się w cieplutkiej pościeli.
Usnęłam, jestem pewna, że coś mówiłam przez sen, dobrze że w domu byłam sama. MM pojechał odebrać swoje lekarstwa na receptę z CVS (apteka).
Gotuję kiedy chcę i kiedy mam ochotę na gotowanie. Wypiekam podobnie, mam ochotę to piekę. Po przebudzeniu zachciało mi się zupy. Mimo, że nie miałm namoczonej fasoli. Zdecydowałam ugotować ją wcześniej przed wrzuceniem pozostałych warzyw. Gdy fasolka bulgotała, obrałam ziemniaki. Zapach barszczu ukraińskiego unosił się w kuchni.
Do ciasteczek z serem, które wczoraj piekłam, użyłam sera ukraińskiego. Nie zrobiłam tego celowo, po prostu, przypadek. Oczywiście, solidaryzuję się lecz o histori nie zapominam.
Warzywa zawsze mam przygotowane zamrożone, oprócz ziemniaków. Moje gotowanie to jest przeważnie spontan. 😁 Święta zawsze wcześniej opracowane.
Barszcz ukraiński smaczniutki. MMa nakarmiłam. Gdy zupa gotowała się, MM kosił trawnik, a dziś zimy wiatr wieje. Nie zdecydowałam się na wyjście na zewnątrz. Żaden spacer i żaden wyjazd do sklepu.
U mamusi telefon wciąż wyłączony😪
Ja swoja bagelsowa porazke kiedys pokazalam, tez juz wiecej nie probuje. Ostanio gotowalam kalafiorowa, barszcz chyba z miesiac temu.
LikeLike
Kalafiorowej nigdy nie gotowałam, nie rozmemłanego kalafiora ale o pieczarkowej pomyślałam.
LikeLiked by 1 person
Bylismy w Cleveland w europejskiej restauracji, dzienna zupa byla kalafiorowa, zamowilismy. Facet obok nas na propozycje otrzymania tej zupy wykrzywil sie z glosnym “bluuuuh” 😀
LikeLike
U mnie to głównie na zmianę ogórkową z kapuśniakiem, bo dzieciaki ciagle chcą to jesc… a ja to lubie zurek, ale zakwasu nie umiem zrobić… kiedyś kupny kupilam… I to nie to samo
LikeLike
Nigdy w życiu nie jadłam żurka, nie znam smaku podobno kwaskawy. Chociaż ogórkowa i kapuśniak również. Mój tatuś gotował kapustę bez dodatku ziemniaków i tylko z kiszonej kapusty, tak kwaśna, że buzię wykręcało😀.
LikeLike
No i moje smarki takie kwasne lubią 🤣🤣
LikeLiked by 1 person
Ja dziś kupiłam polskie kiszone ogórki. Kwas polski za mną chodzi. Włosisi nic kwaśnego poza cytryną i octem nie jedzą. Ach barszcz. Jak znajdę buraki, które czasem są spróbuję ugotować. Najwyżej sama zjem. Uściski.
LikeLike
Na stół wielkanocny będę gotować zupę ogórkową. Ogórki małosolne ktorych kupiłam 2 pojemniki, jeden już zjedzony.
LikeLiked by 1 person
Ach ogórki małosolne. Zazdroszczę. Prawdziwy Włoch ogórkowej nie tknie. Kiszonych nie jada i śmietany w zupie tym bardziej. 😃 A szkoda. Ugotowalabym. Uściski.
LikeLike
Moj ogórkowej długo nie dotykał aż do momentu kiedy spróbowal. Za to ryb nie jada a za bożenarodzeniową kutią przepada. Śledzie to jest u mojego ryba śmieć i nawet patrzeć nie może jak ja jem. Są gusta i guściki. Ach ci mężczyźni🙃
LikeLiked by 1 person