Lubię Onona, to jest pies starszej córki MM. Moje psinki to są przy tym psie jak miniaturki. Córka MM znalazła pracę w innym stanie, przy granicy z Kanadą i w najbliższych tygodniach wyjeżdża. Psinę zostawiła u nas na kilka dni, dziś zabiera. Wyjeżdża oczywiście, z Ononem.
Piesek ułożony, posłuszny tylko jedno ale…..sierściuch.
No nie lubię jeść sierści, co chwilę nie będę odkurzać lub latać ze ściereczką i zcierać mebli. Onon baaardzo często otrząsa się, fajnie i pociesznie to wygląda ale….ile sierści on z siebie strzepuje to ja chyba tylko wiem i widzę. Jeśli na stole kuchennym jest sierść to znaczy, że na niższym pułapie jest jej o wiele więcej.
Nie, jeszcze nie jestem uczulona na sierść, na pyłki kwiatowe jak najbardziej co objawia się również zawrotami głowy. Ostatnio wychodziłam w maseczce.
Więc…dziś czeka mnie sprzątanie, odkurzanie i trzepanie i to całego domu. I po co ja mówiłam, że nie jestem uczulona?
Tylko zaczęłam okurzać…kichanie, płakanie i kaszlanie. Normalnie nie mogłam tego powstrzymać. Przyjęłam tabletkę, z tym, że żadne lekarstwo nie działa natychmiast.
Odkurzanie piętra dokończyłam w maseczce. Było o niebo lepiej. Nie lubię maseczek bo pod maseczką twarz się strasznie poci.
Ale coś za coś.
A jaki pięknie czarny. Dostojnie wyłożył łapki.
LikeLike
Dostojny…oj jak ja dziś go nie lubię. Oczywiście lubiłam przed odkryciem wykopanych cebulek kwiatowych i wyrytych jam prosto do Europy. Jak widać kobieta zmienną jest. Raz lubi innym razem nie bardzo.
LikeLiked by 1 person
I na co mu te cebulki były?!!
LikeLike
Kopijąc jamę wykopał cebulki. Ot i cała historia. I tak go nie lubie.
LikeLiked by 1 person
ojojoj
LikeLike