Wczorajszy dzień był bardziej roboczy niż wypoczynkowy. Znów głowie przestawiło się, myślałam że niedziela i kilkakrotnie, zastanawiałam się i prostowałam swoje myślenie. Sobotę zaczęłam od mycia piesków i ich 6-ciu poduch. Dwie z piętra, dwie z telewizyjnego pokoju i dwie z jadalni kuchennej. Nie często myję pieski, ponieważ mają ustalone stałe wizyty mycia i strzyżenia. Myślę, że wilgotność powietrza wpłynęła na ich owłosienie i … zaczęły śmierdzieć. MM próbował telefonicznie wcisnąć na profesjonalne mycie po za terminem, z uwagi na poniedziałkowe święto, niestety ale nie udało się. Nie przepadam za myciem psów pod prysznicem ale jeśli chcę pieski w wolne dni pogłaskać, trzeba było się poświęcić.
Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem wymienić natryski bo znaczna ilość wody ścieka mi po ścianie i nie trafia do żadnego z dwóch natrysków. Wybór w sklepach spory i nie mogłam od kilku miesięcy, zdecydować się jaki chcę.
Więc, podczas mycia piesków i ja byłam mokra.
Amber była pierwsza. Piesek już widzi minimalnie i chodzi na wyczucie, słuch również osłabiony. Czasami dojdzie do ściany odbije się, (nie żeby nabić guza lub zrobić sobie krzywdę, chodzi wolno a nawet bardzo wolno) i stoi, czeka a jak nie pomożemy szczeka. Nie zawraca bo nie wie jaka to przeszkoda i nie wie w którą stronę. Zdarza się, że wołamy do niej, a ona nie wie z której strony. Czasami ma problem z wejściem na pierwszy stopień schodów, pomagamy. Zdaża się, że wyjdzie na zewnątrz przez psie drzwiczki a z powrotem ma trudności. Biedna chodzi, wącha, patrzy ale do drzwi już nie trafi.
Pod prysznicem była zdezorientowana. Jeszcze nie namoczyłam jej a ze strachu się trzęsła. Nie wiedzieła i nie widziała co będę robić. Powolutku zmoczyłam ją cieplutką wodą, chciała uciec. Może zapomniała, może w psiej łaźni traktują ją inaczej, nie wiem. Ale przygarnęłam ją leciutko rozprowadziłam szampon po ciele, już była spokojna. Chowała jedynie głowę, żeby woda do noska nie poleciała. Staram się nosek zawsze ochonić, bo i sama wiem że to nie jest nic przyjemnego a mnie też przytrafia się zachłystnąć wodą z prysznica. 🚿Osuszyłam, naperfumowałam psimy perfumami i trochę obciełam. Z radością pobiegła do MM się pokazać. Poszczekała opowiadając zapewne, że teraz to ona pachnie😁🐩
Kolejna była Zima. Ten pudelek od maciutkiego był delikatny i przestraszony. Możliwe, że taka natura a może był bita lub źle traktowanya. Na moj widok schowała się po MM biurkiem i żadne modły nie pomogły. MM musiał wejść pod biurko i ją wydostać. Pod prysznicem była spokojna. Nóżki podnosiła na polecenie. Podczas suszenia i przycinania włosów również była bardzo grzeczna. Włosy na uszach musiałam obciąć ponieważ robiły się kłaki. Zima na inne włosy i jeśli się nie szczotkuje w bardzo krótkim czasie robią się kłaki. Nie wolno nawet latem zostawic jej nie wysuszonej i wyszczotkwanej. Nie mam tego problemu z Amber. Pieski wymyte i pachnące położyły się na pachnących psich poduszuszkach.
Późnym popołudniem wyjechaliśmy do „naszej” kawiarenki na kawę. Zwykle otwarta bardzo długo, z uwagi na brak pracowników zamykali o 5pm. Więc, nie załapaliśmy się. Bardzo lubię przesiadywać w kafejkach które mają ogródki lub jedynie stoliki z krzesełkami na zewnątrz. To lubienie pozostało mi z Polski. Na próżno szukaliśmy innej kawiarenki bo żreć to nam się nie chciało. Covid wymiótł dużo takich lokali gastronomicznych, wiele nie wróciło na rynek. Ostatecznie kupiliśmy Tiramisu i wróciliśmy do domu. Ciasto zjedliśmy w moim parku yardowym popijając cappuccino w kubku a nie jak powinno być w …filiżance.
Sobotę mogę zaliczyć do udanych.
Niedziela 05/29/22
Wczoraj planowaliśmy wyjazd na śniadanie, gdzieś… ostatecznie MM pojechał po kanapki z łososiem a ja jeszcze marudna po nocy człapałam w szlafroku po kuchni.
Albo byłam głodna albo te kanapki na prawde były wyśmienite. Zjedzone do istatniej kruszynki. Plany na niedzielę były, a jakże by inaczej, tylko one uległy zmianie. Ostatecznie zrobiłam polski niedzielny obiad. Schabowy😁😁😁. Nakarmiłam rodzinę. Po obiedzie ogarnęłam kuchnię. Pozostałe kotlety i ziemniaki przyszykowałam do wstawienia do lodówki, po wystygnięciu. Zrobiłam małą czarną i wyszłam na deck. MM wrócił do swojego biura.
Zanim zorganizowałam sobie muzykę, (myślałam, że mam 2h tylko dla siebie) a lubię jak jest włączona na full, przyszedł na deck MM i niestety ale musiałam wyłączyć. Takiej głośności ludzie nie lubią a ja tak. Jedną zwrotkę jedynie odsłuchałam i … wyłączyłam bo za głośno a w słuchawkach nie będę siedzieć jak zwykle to robię. Kurcze na podwórku w końcu jestem. Ludzie świętuja a ja w ciszy i spokoju mam słuchać śpiewu ptaszków, podziwiać spadające zielone liście. No i kurcze z mojego świętowania ciszy przy wrzasku wzmacniacza nic nie wyszło. MM przyszedł z książką pod pachą. Wyłączyłam swoje ustrojstwa. Nie ukrywam zła trochę jestem. Bo niby przyszedł mi dotrzymać towarzystwa. Ale kuźwa ja takiego w tej chwili towarzystwa nie chciałam. Chciałam być ja i moja muzyka. On lubi (jak kiedyś pisałam) hard rocka, a ja po za hard mogę słuchać wszystko. Dziś miałam ochotę na coś lekkiego i szarpanego to nie jest jego muzyka, wyłączyłam. Prosił abym nie wyłączała, ale jak on słucha harda to ja znikam, ulatniam się, mnie nie ma. Prośby były takie, że został i wlepił oczy nie w książkę ale w ekran komórki. A teraz powiem trochę mniej brzydko, ja pieprzę.
Nie miałam łatwego tego roku i w dalszym ciągu nie mam. Więc, szukałam radości w muzyce, takiej jaką ja lubię.
Nawet nie mam już ochoty na wyjazd do sklepu. Po prostu, na nic. Schowałam się w sypialni i stukam literki.
Jutro będzie lepiej.
mam nadzieje, ze wszystko OK, to tylko chwilowa niechec do pisania. Pozdrawiam
LikeLike
Można powiedzieć, że wszystko jest ok bo wszyscy żyją i zdrowi. I tym powinnam się cieszyć, tylko jak człowiek żyje i jest zdowy, produkuje problemy, kłopoty. Jak nie on sam to inni naa problemami obdarowują. Mam nadzieję do końca roku uporać się z tym wszystkim. Pozdrawiam🌸
LikeLiked by 1 person
Krysia gdzie jesteś?
LikeLike
Elu już jestem, przykucnęłam, skryłam się i paznokcie obgryzałam. Nie każdy problem można rozwiązać strzelając z palców. Mój problem potrzebuje czasu na jego rozwiązanie. Nawet trudno powiedzieć ile. Pozdrawiam🌷
LikeLike
Dziękuję, że się odezwałaś. Pozdrawiam.
LikeLiked by 1 person