Spokój wewnętrzy i zewnętrzny.
MM siedzi w fotelu na przeciw mojego. Ogląda coś tam na komórce. Wyjątkowo łagodny i ugodowy.
Niestety, ale testów na covida nie zrobisz bez appointmenu, a wolnych terminów nie ma. Najbliższy wolny na 7 stycznia. Oczywiście można wybrać opcję płatną 199$. Można kupić test w pudełku za 99$ są i takie ponad 200$. Ktoś kasę musi przecież kosić. Ale dlaczego ludzie mają kupować? Wirus jest światowy, jeśli decydenci chcą zdrowych niewolników, powinni wyleczyć. Szczepionka nie jest lekarstwem na wirusa. Moim zdaniem jest odroczeniem choroby na czas późniejszy, z lżejszym jej przebiegiem. Więc, jak te ćmy z podpalonym jednym skrzydełkiem walamy się na łóżkach, krążymy po domu w poszukiwaniu żarełka w lodówce, popijamy sody ktorych żołądki nie lubią i ponownie w pierzyny.
Ćma matka zdecydowała, że usmaży naleśniki. Nakarmiła wszystkich puszystmi naleśnikami z serowym i dżemowym nadzieniem. Na wierzch dodała kremu i posypała borówkami. Matka ćma wylizała swoje skrzydełka, otrzepała i poczuła przypływ energii. Wymyła płytkę gazową, blaty w kuchni i już, już miała ochotę na wymapowanie podłogi, wytrzepanie chodniczków, podmuchanie liści z decku. Przystopowała, usiadła na krzesełku w jadalni kuchennej, pomyślała. … mogę to wszystko zrobić ale….święto!!!January 1st!!!relax!!!!
Ćma matka włączyła muzykę i usiadła wygodnie w fotelu. Latała w swoich wspomnieniach.
No…..jestem kobieta samodzielna, wyzwolona. Taka byłam od urodzenia, taka moja natura. Nie było moim marzeniem wyść za mąż, mieć rodzinę, dzieci. Miałam inny pomysł na swoje życie. W pewnym okresie życia odkryłam, że nauka jest dla mnie wszystkim, praca jaka by ona była, moim powołaniem. Koleżanki z ulicy powychodziły szybko za mąż, bawiłam się na ich ślubach. Koleżanki ze szkoły szybko porodziły dzieci. Niczego i nigdy nikomu nie zazdrościłam.
A ja? Wiele oświadczyn odrzuciłam a były to dobre partie. …zgłupiałaś on ciebie kocha… słyszałam. Każde odrzucenie było przemyślane. To nie był mój świat. Nie pasowałam do tego świata. Żeby nie ogromna miłość do rodziców, nie byłoby mnie już dawno na tym świecie.
Rozważałam wstąpienie do klasztoru po zdaniu mtury.
Nie miałam pustego życia. Miałam bardzo ciekawe dzieciństwo, szkolne lata również. Potrafiłam zająć się sobą i nigdy się nie nudziłam.
W wieku 15 lat poznałam młodego człowieka. Od tamtego momentu byliśmy nierozłączni. Jeśli rozłączni to nie z naszej winy. Mieszkaliśmy po przeciwnych stronach miasta. On w dzielnicy blokowisk nowo pobudowanych, ja w dzielnicy domów jednorodzinnych. Komunikacja miejska nie była rozwinięta na takim poziomie jak obecnie. Spotykaliśmy się w niedzielę i to nie każdą. Moi rodzice nie pilnowali mnie jak starszej czy młodszej siostry. Mnie nie trzeba było pilnować, sama siebie pilnowałam. Wiedziałam co wypada a co nie, wiedziałam jak się zachować. Po skończeniu 18 moje kochanie poszedł do wojska.
Kochałam młodego człowieka całym sercem z wzajemnością, czekałam, aż wyjdzie z wojska. Byliśmy jak dwie połówki, papużki nierozłczki zawsze razem i wszędzie. Gdy pracował na drugiej zmianie czekałam pod bramą.
….Krysieńku!!!! wsiadaj pojeździmy po mieście…wolał. Skuterkiem robiliśmy kilka okrążeń po mieście. Tak tak, wiatr we włosach a miałam długie.
Na maturze to on czekał pod drzwiami auli. To on nauczyl mnie prowadzić samochód i dzięki niemu zdałam egzamin na prawo jazdy. Budowę silnika samochodowego, gaźnika i wymianę oleju w samochodzie on mnie uczył pokazowo.
Ale…bałam się dnia kiedy się oświadczy. W tym dniu zerwałam z nim na zawsze. Ale to nie było zerwanie w zgodzie z sercem. Skrzywdziłam nas oboje. Nigdy, o sobie nie zapomnieliśmy. Aby po wielu latach się spotkać i przeżyć 5 cudownych lat. Znów przyszedł moment, że z nim zerwałam.
Kochając całym secem znów zerwałam. Nie potrafię wyjaśnić ani wytłumaczyć, dlaczego.
Przed drugim spotkaniem z Nim byłam w momencie rozwodu z mężem a On w momencie rozwodu ze swoją żoną. Nikogo nie krzywdziliśmy. Myślałam, że to będzie na zawsze. Po drugim jak pierwszym zerwaniu z nim bardzo przeżywałam lecz nie potrafiłam go przyjąć lub wrócić. Niby rozdział zamknięty ale wciąż niedomknięty. Nie pozwoliłam sobie na szczęście. A jeśli to nie miało być szczęście?
Czy żałowałam? NIE! Tak musiałam postąpić. Nie ma odpowiedzi na pytanie … dlaczego musiałaś?…
Musiałam i koniec.
Jeszcze raz. Nie żałuję. Ale…. Kochałam i kocham tak samo silnie jak ON mnie.
Nie szukałam i nie szukam żadnej winy. Po prostu się stało. A dziś taki relaksowy i nastrojowy dzień, że wspomniałam.
Moje życie, było i jest ciekawe, czasami przeplatane jakimś dramatem.
Like this:
Like Loading...