o jakiejś nadziei. Jaką można mieć nadzieję i na co? Na jakie jutro? Po co się oszukiwać, po co udawać i zmuszać siebie do wiary na lepsze? Po kiego licha myśleć pozytywnie jeśli diabeł ogonem zmiata wszystkie pozytywy.
Strach się bać.


o jakiejś nadziei. Jaką można mieć nadzieję i na co? Na jakie jutro? Po co się oszukiwać, po co udawać i zmuszać siebie do wiary na lepsze? Po kiego licha myśleć pozytywnie jeśli diabeł ogonem zmiata wszystkie pozytywy.
Strach się bać.
Oh moze jednak bedzie lepiej, nie jestem zwolenniczka motywujacych rad, ale bedac na pograniczu depresji mam cicha nadzieje…
LikeLike
Ale o co chodzi?
LikeLike
Nie trzeba mieć nadziei. Wtedy łatwiej żyć. Nadzeja to złudzenie.
LikeLike
Oj tam, oj tam… dzień bez nadziei, to dzień stracony! 🙂
LikeLike
Tak się “zakręciłam”, że kilka dni bezpowrotnie uleciało☹️☹️☹️☹️
LikeLiked by 1 person
Jeżeli nie ma nadziei, najmniejszej chociaż to pozostaje wegetacja. Iskierka nadziei budzi człowieka do życia, zmusza do myślenia i szukania rozwiązań
LikeLike
Czy oczekiwanie jest nadzieją? Czy wegetacja jest oczekiwaniem?
LikeLike