Choineczka stoi. Tak, tak stoi i ma się wspaniale. Odkurzałam przed sylwestrem. Aż trudno uwierzyć, że się nie osypuje. Ozdoby jeszcze moje oczy cieszą i to wszystko zatrzymam do 20 stycznia. Pierwszy raz tak długo. Zacznę porządkować po córci urodzinach.
W ubiegłym roku choinkę wyniosłam około 10 stycznia. Sypała się i wyglądała tragicznie. Chyba to był pierwszy odbior choinek przez śmieciarki.
Tą popiłuję sama i zapakuję do worów, problemu nie widzę, mam też w domu trzech facetów. Któryś będzie musiał znaleźć czas,
Dziś dodzwoniłam się do mamusi. Tylko 30 razy próbowłam, tak jednym ciągiem. Ponieważ kilka razy, po kilka razy było, ale tego nie liczę.
Rozweseliłam, uspokoiłam, wytłumaczyłam i po godzinie się rozstałam. Od jakiegoś czasu wyjątkowo pięknie mi dziękuje, że o niej nie zapominam, bo z nią nikt nie rozmawia, że ma mnie tylko jedną. Życzy mi dużo zdrowia i ogólnie…
Wiem, że się boi, jak by coś się stało ze mną, zostanie sama samiusieńka wśród ludzi. To jest jej koszmar a za razem i mój. To nie jest tak, że mamusię uzależniłam od siebie. Nie! Jeśli ktoś nie ma nikogo to chociaż trzyma psa lub kota do ktorego mówi i wierzy, że to zwierze rozumie każde słowo. Nikt zwierzęciem nie był i nie może powiedzieć, co zwierze czuje, słyszy i jak odbiera nasze słowa. Naukowcy mogą pisać a ja powtórzę, żaden człowiek nie był zwierzęciem i niech snuje swoje teorie ale to jest: tak albo siak.
Mamusia nie może mieć kota ani psa. Mieszkanie mamusi było odkurzane w sierpniu i to był ostatni raz. Łazienka z toaletą wymyta w sierpniu i to był ostatni raz. No cóż, pieniądze jak to się mówi nie śmierdzą a sedes mamusi już tak. No cóż, młodszej siostry córka, już zapowiedziała ….. ja wami opiekować się nie będę …..skierowała te słowa do swojej matki i mego szwagra i wyprowadziła się do bloku.
Nie daleko pada jabłko od jabłoni.
Czym skorupka za młodu nasiąknie.
Nie zawsze te przysłowia się sprawdzają, bo w pełnych kochających się rodzinach urodzić się może “gen” nie z tego świata, który “umili” życie rodzinie. A z genami nie podyskutujesz. Taki brzdąc jeszcze nie chodzi, jeszcze nie mówi, a swoje zdanie na każdy temat już ma. A to mleko za zimne – pić nie będzie, soczku marchewkowego też nie. Pielucha mokra da znać, a jakże i jak donośnie. Umie ten brzdąc rodzinę postawić na nogi i rozstawić po kątach. Normalny terorysta. 😁
Nie spostrzeże się ojciec jak mu srajdun fajki będzie podkradać.
…. jak ty ojciec stówy nie dasz, to powiem mamusi że fajkami mnie częstowałeś hahaha
Czekając na moment wrzucania marcheweczki do garka, stukam w literki.
Dziś będzie rosołek!!!!
Mięsko kurczacze ugotowałam, wyjęłam i dwoma widelcami poszarpałam i z powrotem do gara wrzuciłam. To dopiero zupa będzie!!!!
W zupach z makaronem lubie dwa gatunki makaronu. Dziś nitki i pastina. Pachnie rosołek, pachnie.
Musi wszystkim wystarczyć!!!!
A tych ludziów jest u mnie jak na przystanku kolejowym tylko… w zawieje śnieżną. Dam radę z nakarmieniem tego orszaku. 😁
Zaczynam kochac moja rodzine, nie jest taka zla jak myslalam 🙂 rosolu nie jem od kilku miesiecy chociaz slubny gotuje co tydzien. Niestety dla mnie niezjadliwy, wrzuca piec ostrych chili dla jego smaku.
LikeLike
A ja myślałam, że moja rodzina jest dobra. Dobra może być zupa. 😁
Mój żołądek nie toleruje chili. Następną zupką będzie barszcz ukraiński.
LikeLiked by 1 person
Krysiu rosół na za dużym ogniu, bo rosół ma pyrkotać jeno parę godzin! Ha ha
LikeLike
oj oj znam te zasady ale mi się spieszyło. Pyrkotało na dużym hahahaha Mały ogień czy duży już garnek wymyty. Te parę godzin skróciłam do 1,5h nie gotuje dłużej, taniej byłoby zjeść cały obiad w restauracji a nie tylko rosołek w domu.
LikeLiked by 1 person
Ja mam marzenie ugotować rosół ze swojskiej kury, a nie na antybiotykach, ale ciężko zdobyć!
LikeLiked by 1 person
Z kury nie radzę, z kurczaka tak. Gotowałam aby ugotować musiałam ją zabić, oskubać i wypatroszyć. To było niesamowite przeżycie, ale jeśli nie masz żadnego wyboru, zrobisz. Traumy nie miałam.
Rosół był tłusty a mięso niesmaczne. Zjadłam.
LikeLike
Nie wiem, czy uda mi się znowu wysłać do Ciebie kolejny wpis. Z poprzednim się udało. Zaglądam do Ciebie. Czytać Twoje wpisy mogę, gorzej z moimi odpowiedziami. Nie mam poczty internetowej i nie mogę jej założyć, więc musi pozostać tak, jak jest. Serdeczności przesyłam Marysia.
LikeLike