
Wczoraj jeździłam z córcią i jej niemężem oglądać dom na sprzedaż. Jeszcze zamieszkały. Ile mają czasu na wyprowadzenie nie wiem ale proces zamknięcia nie jest nigdy szybki więc do 2 miesięcy na pewno. Dom z zewnątrz wyglądał dość przyzwoicie. Wewnątrz – chyba świnie mieszkają. Ponad 10 lat temu poszukiwałam domu do kupienia. Dużo widziałam. Nawet taką kabinę przysznicową , że połowa mnie zdołała się wcisnąć. W tym domu kabina prysznicowa i druga łazienka była OK. Natomiast reszta domu w szczególności kuchnia, futryny drzwiowe, drzwi, podłogi – masakra. Powygryzane dziury w drzwiach i futrynach. Na szybkiego położone linoleum na podłogach nie zabezpieczone żadnymi listwami przypodłogowymi. Gnijąca kuchnia a w szafach (closetach)talerzy z resztkami jedzenia brakowało. Dom do remontu a nie do zamieszkania. Każdy wystawia cenę jaką chce otrzymać, więc nie ma czemu się dziwić.
Wyszliśmy zdegustowani.

W drodze powrotnej zajechaliśmy coś przekąsić.
Córcia spytała co o tym myślę. Wypowiedziałam swoje zdanie. Dom do remontu. Ona w dalszym ciągu będzie studiować i pracuje. Iv. też pracuje. Po pracy mało czasu zostaje na remonty. Należy kupować dom do zamieszkania a nie zakasywać rękawy i do harówki. Wtedy nie to że będzie zadowolenie z wykonanej pracy ale niecierpliwość w jej ukończeniu i braku sił z cieszenia się domem. Dom nie nadaje się do zamieszkania.
Po wyburzeniu całej kuchni nie wiadomo czego oczekiwac pod gnijącymi szafkami. W wygryzionych dziurach przez psy też mogą być niespodzianki. Dziury przy ścianach, zaszpachlowane dziury w ścianach.
Opakowanie nie świadczy o zawartości.


Podczas oglądania nie dyskutowałam tym bardziej, że była z nami agentka, która oprowadzała nas po domu. Nie wiem czy ta kobieta była wcześniej w tym domu, obejrzała go. Ale to nie ważne.

Ten dom poszedł już w zapomnienie.
Dziś ponownie jadę z córcią na obejrzenie domu. Musiałam w pracy wziąć wolne, ponieważ dom będzie otwarty o godz. 11 m. Przyjmowanie ofert konczy się o godz. 4pm.
Pojedziemy obejrzymy. Zdjęcia mogą w photoshopie być poprawione.







Wróciłyśmy gorącem i podróżą wymęczone. Niby w oddali były widoczne drapacze chmur miasta lecz to co ujrzałyśmy, zaszokowało. Wjeżdżając w dzielnicę minęłyśmy bijących się ludzi w biały dzień na srodku osiedlowej ulicy. Nie napawało to optymizmem. A w skrócie … dom fajny, dzielnica nie fajna. Wracałyśmy inna trasą i przeżyłyśmy szok. Trasa po obu stronach “zarośnięta” samochodowym złomem a obok domki-rudery mieszkalne. Nigdy nie byłam w tamtych rejonach i już nigdy nie będę. Zastanawiam się jak ludzie mogą żyć 2 metry od torów kolejowych, metr od złomowiska. To jeszcze nie slamsy. Kilometr dalej ogrodzone zamknięte osiedle domów jednorodzinnych. Różnorodność nie tylko koloru skóry ale i marek samochodów jeśli można jeszcze coś dojrzeć poprzez pogniecione nadwozia ale jeszcze jeżdżące.
To była prawdziwa przygoda.
No prawda jak kupić to do zamieszkania chyba ze ktoś lubi sobie rzeźbić w domu.
LikeLiked by 1 person
Wprowadzić się i mieszkać, bo człowiek się nie obejrzy kiedy laseczką zacznie się podpierać.
LikeLike
Dokładnie tak. Dobrze doradziłaś
LikeLiked by 1 person
Bedzie troche jezdzenia, zdjecia oszukuja. My narwalismy sie na kupno w ulubionej dzielnicy. Dom wygladal ok, a potem zaczely sie wymiany wszystkiego czego dotknelismy. Pozniej dowiedzielismy sie ze przez lata dom byl wynajmowany studentom.
LikeLike
Już trochę córcia jeździ. Trzeci raz z nią dopiero pojechałam. Na zdjęciach dom wygląda obszernie a w rzeczywistości, wrażenie ścisku. Patrzymy też na metraż. Drugi dom do zamieszkania ale tak jak napisałam, jeden dom nie czyni uroku w dzielnicy. W wykończonym podpiwniczeniu zapach zdechłego szczura, kota, może wiewiorka, to nie wilgoć. Mój nos jest nad wyraz delikatny i wzrok sokoli 😁Żadne urządzenia zapachowe nie pomogą. Właściciele w tym zapachu wciąż żyją. Na końcu ulicy trzy zniszczone ( powybijane szyby) samochody. To znaczy, sąsiedzi delikatnie mówiąc “zapracowani”.
Gdy rozstawałyśmy się z agentką, pokierowała nas na inna drogę wyjazdową. Tam właśnie ukazały nam się złomowiska ciągnące się kilometrami po obu stronach szeroookiej autostrady(ale nie szybkiego ruchu). Dodać do tych złomowisk rudery, bałagan i inny brud, chciałyśmy jak najszybciej uciekać. A przecież w oddali było widoczne bogate i duże miasto. Dwa inne światy.
LikeLike
my narzekamy na HOA, ale to jednak wazne, ze dbaja o osiedle, bez nich wszystko zaczyna szybko byc zaniedbane.
LikeLiked by 1 person
Cóż jak jedno okay, drugie marne. Poszukiwań ciąg dalszy. Ten ciepły uroczy gdzieś jest. Powodzenia
LikeLiked by 1 person
Tak też mówię córci…. gdzieś jest ten domek i możliwe, że w innym stanie i innym mieście…..
Wszystko jest możliwe.
LikeLike
😊👍
LikeLike