Po wczorajszym nic niechceniu. Nie ma śladu. Po południu po pracy zrobiłam siup…do łóżeczka i tak w chrapaniu utonęłam na 2 godzinki. Wieczorkiem podlałam moje kwiatuszki.












I znów spanko.
Dzisiejszego poranka, nie mogłam zrozumieć. Co to wczoraj było, co się działo? Że nic się nie chciało. Wyskoczyłam z łóżka jak młoda kozica. Szybciutko do kuchni. Nakarmić pieski, nastawić wodę na kawcię.
W pracy jak młoda sarenka, w podskokach … i tam i tu. Humorek dopisywał, nic nie przeszkadzało.
Oj daje daje. A ileż energii ja tu czuję. Jakiś wulkan. Dobrze zrobiło Ci to niechcenie!! A komplecik cudny!
LikeLiked by 1 person