Wtorek jak sobota

Przestawiło mi się znowu ale myślę,  ponieważ nie miałam wolnej niedzieli. Przebudziłam się z myślą….jak dobrze, że dziś sobota a jutro niedziela.

Zastanawiałam się jaki dzień tygodnia był wczoraj. No i demencja mnie dopadła, nie mogłam przypomnieć. Gdy wylazłam z łóżka to pamięć szybko powróciła. To nie sobota a wtorek. Na pewno jutro nie będzie niedzieli. Minioną niedzielę przepracowałam przy remoncie, więc i takie zawirowania w głowie nastąpiły. Potrzebuję prawdziwej ale takiej wypoczynkowej niedzieli, a nie pracującej, to i zawirowań nie będzie. Cały dzień męczyło mnie to zawirowanie, sobota i sobota.

Aby nie popaść w jakąś paranoidalną chorobę, wzięłam się za remont. Rozpoczęłam od zdejmowania luster ze ściany na korytarzu. Dawno temu przykleiłam jakimś dobrym klejem do ściany. No cóż, chciałam tak zrobić i zrobiłam. W końcu po to te lustra kupiłam. Lubiłam patrzeć na nie i przyglądać się w nich. MM gdy je zobaczył już przyklejone so ściany, nie był zadowolony ale jakoś to przeżył. Po 13 latach nadszedł kres moich luster, czas na zdjęcie. Gdyby to byłoby zdjęcie to mała bieda, ale klej był bardzo silny ale z pomocą przyszedł mi alkohol. W niewielkich ilościach spejowałam za luterka. Nie dało się zdjąć luster bez uszczerbku dla ściany.

Powstały mniejsze lub większe ubytki, które należało za szoachlować. Po zdjęciu luster na hollu zrobiło się bardzo pusto, dziwnie i łyso.

No coż, po remoncie coś wymyślę, może widzące lustro w delikatnej lecz ozdobnej ramce. Wszystko możliwe, że zostanie pusta ściana.

Lustra po prawej stronie.

Ściana w nie najlepszym stanie.

Będzie szpachlowanko.

Troche lenistwa i dalszy ciąg robót

Z pracy wróciłam z uczuciem jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Nie chciało mi się cokolwiek robić w zakresie remontu. Tym bardziej, że wtorek mam wolny, to lenistwo wkradło mi się do głowy tak silnie, że padłam na kanapę w ubraniu i obuwiu, przykryłam się kocykiem, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Zbudził mnie odgłos szykującego się MM do pracy. Nawet nie wstałam żeby go pożegnać jak każdego dnia to czynię. Z pozycji leżącej pomachałam mu ręką i zagłębiłam się ponownie w sen.

Obudziłam się po 8 pm, stwierdzając, że przebieram się w remontową odzież i zabieram się do roboty. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Sumiennie bo 3 godziny, pracowałam nad detalami. Jakaż ta robota marudna. Tam doczyścić, tam zaszpachlować, tam domalować i tak tam i tam, zakończyłam prace nad detalami.

Z korytarza zabrałam cały remontowy bajzel, układając na blacie umywalkowym, że jest podwójnie długi to mi się wszystko zmieściło. Na podłodze na korytarzu zostawiłam jedynie listwy podłogowe do ułożenia.

Oj, oj dumna z siebie byłam, że nie zmarnowałam czasu na przewracanie się na kanapie.

Niedzielne prace

Wiem, wiem 7 dnień tygodnia …. ale muszę podgonić prace remontowe. Nie zawsze można pozwolić na odpoczynek. Nie mam za dużo czasu, a detale w remontach są szczególnie ważne i czasochłonne. Mam nadzieję zakończyć dziś łazienkę bez układania podłogi w części umywalkowej.

Wykonałam dużo roboty remontowej ale … nie zapomniałam też o odpoczynku. Nie znaczy, że jak lubię prace fizyczne to trzeba się od razy zabijać.

Nieoczekiwanie dla męża, a oczekiwał, że w pewnym momencie zostawię prace remontowe i do do niego dołączę, zakończyłam prace. Zagłębił się w fotelu i się relaksował, ostatecznie niedziela. Oczywiście dołączyłam, z głowa pełną rozmyślań … co następne… Chciałabym zakończyć prace do sierpnia na nasze wspólne urodziny. Chociaż ludzie w pewnym wieku nie powinni już obchodzić urodzin, ale dlaczego nie. Nie mam planów wyjazdowych związanych z urodzinami, ale fajnie byłoby spędzić czas w domu w którym nie trzeba przeskakiwać nad wiaderkami z farbą i gipsem. Wstać rano i nie wąchać oparów schnącego gipsu i farb. Nie twierdzę, że to jest jakoś specjalnie uciążliwe, ale MM bardzo często coś tam mamrocze pod nosem, że za mało miejsca na przejście korytarzem zostawiam. No ja się mieszczę i taki przesmyk zostawiam, MM jest słusznej postury i nie zawsze ma miejsce na przemieszczenie się, zmieszczenie, prześlizgnięcie. Gdy słyszę te jego niezadowolone stękanie, to lecę na skrzydłach anioła stróża i odsuwam co się da, spod jego nie lekkich stóp. Wprawdzie mówi, że jest OK, w tym momencie jest miły i nie wywołuje we nie diablicy strzelającej piorunami, dobrze że nie wywołuje, ale wiem i oczywiście słyszę jego niezadowolenie. Staram się być pomocna w przemieszczaniu, a po za tym, to mnie nie za bardzo to interesuje. Pracuję za dwoje więc … nabrać powietrza w usta i milczeć, no i właściwie tak robi. Osobiście to mnie też czasami wnerwia ten remontowy bałaganik.

Ale jak zrobić remont bez bałaganu? Gdy w między czasie dopadły mnie problemy zdrowotne i rodzinne, które wyłączyły mnie całkowicie z życia i rozumienia co się wkoło dzieje.

MM po cichaczu zaczął szukać już firmy remontowej, która to by zakończyła MÓJ remoncik. Nie nie byłam jakoś specjalnie niezadowolona lub zła. Stwierdziłam, że to byłby dobry pomysł..,ale troszkę za wcześnie na takie decyzje. Trzeba poczekać na wyniki wszystkich badań. Jeśli jestem chora, to jak najbardziej, ktoś musi dokończyć remont. Jeśli to tylko stres, a z nim związane są te ataki to … chwilę poczekamy i powinnam brać się do roboty.

Stawiałam na zatrucie i stres. Ostatni wynik wydrukowałam dziś wieczorkiem. Wszystko w normie, żadnych zmian od ostatniego badania, a było 6 miesięcy temu.

A więc do roboty i nie marudzić.

Oświetlenia zainstalowane.

W części wannowo-sedesowej

W części umywalkowej

Rzeczywistość

Po wielu zmaganiach i problemach nie tylko zdrowotnych powoli powracam do normalnego życia. Może moje normalne jest nienormalnym dla Ciebie, ale fajnie, że się różnimy. To tworzy ciekawy świat.

Mój świat był i jest bardzo różnorodny. Wszystko w nim było i ciągle jest.

W moim świecie zdarzają się zdarzenia których przenigdy nie przeżyjesz w swoim życiu, w tv oczywiście możesz zobaczyć. Nie na darmo córcia prosi o spisanie przeszłości oraz teraźniejszości. Jakoś nie spieszno mi jest do ślęczenia nad klawiaturą, więc odkładam. Może kiedyś…

Dziś powracam do zdrowej rzeczywistości. Na czym będzie polegać?

Na dokończeniu remontowania łazienki na piętrze. Planowałam podłączyć spłuczkę do wodociągu ale … to będzie 4 podejście MM na kupienie prawidłowego wężyka. No jakoś mu to nie wychodzi, pomimo że dałam mu stary wężyk. Jak on to robi że nie potrafi kupić odpowiedniego …. moim zdaniem ma ten wyjątkowy spryt. Za małe nakrętki, lub z obu stron jednakowe nakrętki lub też za duże albo … po obu stronach metalowe. Nie mogę przykręcić metalowej nakrętki do ceramicznej spłuczki.

Nie spieszno mi z podłączeniem ale jedno byłoby zrobione.

A na moim kuchennym stole dziś o poranku. Miejsce na kubek jeszcze się znalazło.

Wyczyściłam stary silikon wokół wanny i przy sedesie. Wyczyściłam szczeliny alkoholem a jak już alkohol był w użyciu to wymyłam dokładnie płytki na podłodze w łazience.

Uszczelniłam silikonem wszystko co się dało i zużyłam jedno opakowanie. Drugiego nie otwierałam, potrzebuję zasilikonować szparki w futrynie okiennej. Po zdjęciu drewnianych okiennic, odkryłam że majstry/fachmani za bardzo się spieszyli żeby zrobić dokładną robotę.

Pianki nie użyłam, samo powietrze wyleciało. Trzeba zapiankować szparę pod szafkami łazienkowymi. Czy ona zawsze tam była? Możliwe, że zrywając wykładzinę zerwałam kawałek listewki.

Żaden kłopot, potrakuję to pianką i silikonem a na to pójdzie farba. Możliwe, że do wtorku coś innego wymyślę.

Sobotka mija w przyjemnej atmosferze.

Wszystkim życzę miłej niedzieli.

Jest lepiej….

Staram się nie brać środków uspokajających. W tym trudnym okresie najbardziej pomogło mi szydełkowanie i Netflix. W szydełkowaniu nie było postępów. To co zrobiłam od razu prułam. Błąd na błędzie, liczenie oczek sprawiało mi ogromne trudności, nie poddawałam się, zmuszałam siebie do bezmyślnego szydełkowania. MM patrzył na mnie nie odzywając się, nic nie było do powiedzenia, ale był przez ten czas ze mną, chociaż czasam wyartykułował jakiś komentarz, zupełnie niepotrzebnie.

Nie słuchałam, myślami byłam bardzo daleko.

Minęło, co nie znaczy, że wszystko dobrze. Mam nadzieję, na to DOBRZE.

Życie powolutku toczy się dalej, ale remont wstrzymany. Nie było mi do malowania i układania podłogi. Ten i następny tydzień jeszcze będę odpoczywać i leczyć się od stresu. A stres był ogromny. Odsypiałam kilka dni.

Pozdrawiam

Nie będzie mnie jakiś czas

Bezradność która nie wynika z tego że nie potrafisz, ale nie tyle z braku możliwości co systemu, jest najgorsza co ciebie może spotkać. Można byłoby coś zrobić, ale system nie pozwala. W oczach systemu jesteśmy niczym.

Teraz wiem czym jest bezduszność ludzka i do czego prowadzi.