Choineczka w kącie stała🎄🎄🎄🎄🌲

Wiele ludzi nie lubi świąt, gorączki przedświątecznej, gotowania, smażenia a później, siedzenia (jak za karę) przy świątecznym stole. Nie lubią rodzinnych spotkań, a najbardziej nienawidzą tych godzin spędzonych przy stole, przy którym siedzą ci, znienawidzeni bliscy lub dalecy krewni.

Wiele ludzi nie ubiera choinki, nie ozdabia mieszkanka i aby tego wszystkiego nie widzieć, opuszczają miejsce zamieszkania. Zimowe kurorty oblężone, ale i tam stoi wielgachna choinka w holu i płynie z głośników świąteczna muzyka. Trudno uniknąć świątecznego nastroju, to przecież ogromny zastrzyk ekonomiczny dla handlu.

Od dziecka uwielbiałam wszelkie święta. Lubiłam się nimi cieszyć przed, w trakcie ich trwania i po. Nic nie było w stanie zakłócić mego stanu upojenia nadchodzącymi świętami.

Tatuś zawsze przywoził od leśniczego świeżutką choinkę, pod sam sufit. Trzeba zaznaczyć, że za samowolne wycięcie choinki z lasu były nakładane wysokie kary. Najczęściej takich „bohaterów” łapano na bazarach. Milicja (nie było jeszcze policji) łapała też przy drogach prowadzących do miast. Nie trudno było też złapać złodziejaszka choinek idąc po śladach w śniegu. Nie ma papierka od leśniczego to będzie papierek od stróża prawa.

Pamiętam klipsy ze świecami. Tatuś zapalał świece tylko na chwilę aby ognia nie zapruszyć. Dom był murowany ale podłogi i meble już nie. Więc, świeczki paliły się w obecności tatusia.

Miałam zaledwie 9 lat kiedy po raz pierwszy wybrałam się po choinkę na targ. Starsza miała już 11 i całe swoje życie grała damę. Ona brudzić fizyczną pracą rąk nie chciała, święta to dla plebsu radość, ma inne zajęcia. Młodsza miała tylko 4 latka i jak zawsze żyła w swoim świecie. Tatuś wyjechał w delegację, mamusia więcej dni chorowała, niż była zdrowa. Święta, a właściwie zakup choinki był na mojej głowie. Nie zdawałam sobie sprawy ile może ważyć taka choinka. W latach mego dzieciństwa zimy były srogie i każdego dnia padał śnieg. Nie ubezpieczyłam się w sanki lub sznurek do związania, w kieszeni miałam tylko pieniądze. Jak dziś pamiętam, byłam pewna, że dam radę przynieść ja na plecach, przyciągnąć do domu po śniegu…przecież jestem silna i dam radę – to było w myślach i pojmowaniu świata młodziutkiego człowieczka.

Wyruszyłam o poranku. Ubrana w kożuch, czapkę wełnianą i takież rękawice. Kamasze skórzane na nogach, wełniane skarpety i ciepłe grube pończochy na żabki i galoty. Pończochy w noszeniu były strasznie nie wygodne. Z uwagi na jeszcze nie wkształcone biodra u dziewczynek i nastolatek, pas się obsuwał wraz z pończochami i co jakiś czas trzeba było go podciągać. W pończochach na kolanach robiły się nie estetyczne wypukłości. Wszyscy tak mieli, więc chyba oprócz mnie nikt na to uwagi nie zwracał.

W noc napadało śniegu. Na ulicy już śnieg był ubity przez płozy sań lub wozy z węglem, ziemniakami lub mlekiem oraz ludzi udających się do pracy(w tamtym okresie tylko niedziele były wolne). Mleko było rozwożone przez rolników z pobliskich wsi.

Wybrałam drogę na skróty, miała być krótsza o pół kilometra. Ale …. nie wzięłam poprawki, że w niedziele nie jeździ pociąg towarowy pomiędzy składem węgla a miejską elektrownią. Tory zasypane śniegiem, do połowy łydki. Byłam pierwszym pieszym który torował drogę w śniegu na torach kolejowych. Gdy zanurzałam nogę w śniegu, było ok ale gdy wyjmowałam to tak jakbym chochlą nabierała zupy z garnka. Śnieg dostawał się do kamaszy. Robiło mi się w kamaszach … hlup, hlup. W początkowej fazie zimno było w nogi, a później już normalnie, nawet ciepło. Buty, skarpety i pończochy przemokły i zaczęły mi ciążyć jak ołów. Z nosa kapało, usta wiatr mroźny wysuszał i w pewnym momencie zachciało się pić. Jedząc śnieg prawie doczołgałam się do drogi i zabudowań, co wcale nie ułatwiło mi stawiania kroków na ubitym śniegu na drodze. Pokonałam 3,5 km.

Oglądałam choinki do sprzedaży. Teraz już wiedziałam, że będzie mi ciężko iść z choinką pod pachą lub na plecach, czy też ciągnąc za sobą. Wiedziałam, że będzie ciężko, pomimo tego, wybrałam o wiele za dużą choinkę. Rolnicy pytali, czy dam rade, czy jestem sama, ale sznurek którym związali był nie wystarczający, żeby zabezpieczyć choinkę. Kupujący przychodzili z workami od ziemniaków, swoimi sznurkami a ja z “gołymi rękoma”.

Do torów nosłam choinkę za sznurki jak się nosi walizkę. Sznurki wrzynały mi się w malutkie dłonie, a gałęzie które nie były obwiązane kłuły paluszki.

Wracając na tory kolejowe miałam nadzieję, że już ktoś chodził po nich i śnieg będzie choć troszkę ubity. Zawiodłam się. Na śniegu były tylko i wyłącznie moje ślady. Starałam się trafić mokrym kamaszkiem w dziurkę w śniegu który pozostał z moich wcześniejszych kroków. Choinka mierzyła z 160cm. Człapiąc z soplami pod nosem, ustami spieczonymi, rękawicami spoconym i zamarzniętymi na dłoniach, z nogami z ołowiu, zmęczona ciągnęłam za sobą choinkę. Innym razem starałam się uchwycić ją pod bok, rozłożyste głęzie uciekały. Gruby pieniek nie pozwalał na zaciśnięcie na nim piąstki. Chwytałam za gałęzie, które wyślizgiwały się z uwagi na zlodowaciałe rękawice.

Niemiłosiernie wymordowana po przebyciu 3,5km drogi powrotnej, dotarłam do domu. Wciągnęłam jeszcze choinkę do korytarza i usiadłam na podłodze. Szczęśliwa i dumna. Dokonałam niemożliwego.

Kiedy już przebrałam się w suche ubranko, patrzyłam na krzątającą się mamusię i siostry. Chciałam powiedzieć, żeby nie ruszały mojej choinki, że ubiorę ją sama bo jest moja. Sił mi zabrakło. Usnęłam.

Mój Tatuś był ze mnie dumny. Od tamtego razu jeśli tatuś nie mógł przywieźć choinki, brałam sanki, sznurek i worek na ziemniaki. Nie był straszny mróz i zawieja śnieżna.

I tak mi zostało, na wszystkie późniejsze lata, obecne i następne. Nie ważne co się dzieje, na Bożenarodzenie ma być choinka, może być maciutka, sztuczna lub świeża, ale ma być.

5 thoughts on “Choineczka w kącie stała🎄🎄🎄🎄🌲

    • Pamiętam jakby to było wczoraj. Miałam momenty zwątpienia. Byłam zamarznięta ale resztkami sił doszłam do domu. Najgorsze to były sople pod nosem i mokre ciężkie kamaszki a w nich pełno roztopionego śniegu. Pomimo różnych zdarzeń uwielbiałam mroźną zimę z dużą ilością śniegu. Pozdrawiam

      Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s